Wstęp. Pierwszy kontakt.

Od końca grudnia 2012 roku jestem zadowolonym (z pewnymi zastrzeżeniami) użytkownikiem telefonu LG Swift L9 (LGP760), w posiadanie którego wszedłem w wyniku przedłużenia umowy z operatorem P4 (Play). Ujawniam na wstępie tożsamość mojego usługodawcy, bo w kilku aspektach ma to istotne znaczenie i nie będę w stanie zapewnić mu anonimowości w dalszej części testu. Aby dokończyć i zarazem zamknąć wątek kryptoreklamy, dodam że w artykule pojawią się, użyte do porównań: mój poprzedni LG Swift 2x, zwany dalej w skrócie P990, kilkuletni aparat kompaktowy Kodak Easy Share Z650 (w skrócie Z650), oraz, znany mi wyłącznie z informacji udostępnionych w sieci, Samsung Galaxy S III.

Owoc wysiłku koreańskich konstruktorów dostarczany jest w skromnym kartonowym pudełku wraz z elementarnym zestawem akcesoriów: baterią, ładowarką, kablem USB i słuchawkami. Oprócz tego znajdziemy jeszcze kartę gwarancyjną i niezwykle lakoniczną instrukcję obsługi – 32 strony o wymiarach 10 x 6 cm. Producent najwyraźniej pogodził się z faktem, że większości instrukcji nikt nie czyta.


Przed uruchomieniem telefonu rozsądek nakazuje zdjąć tylną klapkę i umieścić w gniazdach baterię, kartę Mini SIM (o ile zamierzamy wykorzystywać urządzenie do rozmów) oraz ewentualnie kartę pamięci Micro SD (wysoko zalecane, o czym dalej). Niekoniecznie w wymienionej wyżej kolejności, jako że producent usytuował gniazdo kart SD w taki sposób, że jest ono dostępne wyłącznie przy absencji baterii. Z gniazdem SIM jest lepiej – żonglujący często kartami użytkownicy będą mieli ułatwione zadanie. Na zdjęciu ilustrującym wnętrze L9, tuż obok czterech styków baterii, widać jeszcze tajemnicze dwa inne, skierowane ku górze. Ich zadaniem jest zapewnienie kontaktu z anteną NFC, wkomponowaną w klapkę i zajmującą powierzchnię porównywalną z baterią.


Obudowa. Jakość wykonania.

Skoro jesteśmy już przy tylnej klapce, warto poświęcić jej chwilę uwagi. Po jej zdjęciu można wpaść w lekkie przerażenie ? jest wiotka i elastyczna niemalże niczym karton. Jednak osadzona w obudowie „pożycza” od niej sztywność i nic nie zdradza jej filigranowego charakteru. Spasowanie dziesięciu zatrzasków jest perfekcyjne ? brutalne ugniatanie klapki jest w stanie wygenerować co najwyżej ciche szmery. Zewnętrzna powierzchnia ma chropowatą fakturę układającą się w sieć małych rombów, co zwiększa pewność chwytu i po części zmniejsza widoczność odcisków dłoni. W pobliżu lewej krawędzi znajdziemy otwory głośnika multimedialnego (na dole) oraz okienka aparatu i diody doświetlającej (na górze).

Tak jak „plecki” udają litą opokę, tak i boki telefonu są zupełnie czym innym niż się wydają. Pierwszy rzut oka pozwala przypuszczać, że mamy do czynienia z dwiema metalowymi ramkami okalającymi obudowę z góry i z dołu oraz z rozdzielającą je plastikową wstawką o fakturze niemal identycznej jak ta na klapce. Jednak projektanci (czerpiąc zapewne inspirację od dekoratorów wnętrz, z lubością stosujących ceramikę imitującą drewno i drewniane panele imitujące ceramikę) spłatali nam kolejnego figla. Chromowane ramki są w istocie polakierowanym tworzywem sztucznym, a wstawka ? solidną metalową opoką, której telefon (wyjątkowo lekki ? 125 g, przy wymiarach 131,9 x 68,2 x 9,1 mm) zawdzięcza sztywność. Ramki są fabrycznie oklejone paskami folii ochronnej, co sugerowałoby ich niską odporność na zarysowania, jednakże kilkumiesięczne użytkowanie smartfona nie poczyniło jak dotąd najmniejszych spustoszeń. Faktem jest jednak, że nie ułatwiam zadania czynnikom destrukcyjnym, nosząc telefon w solidnej skórzanej kaburze.


Zagospodarowanie boków jest dość typowe. Na dolnej krawędzi znajdziemy otwór mikrofonu i gniazdo micro USB, co jest dość wygodne przy zasilaniu telefonu używanego w samochodzie w trybie nawigacji. Dodam że gniazdo to ma pewną dziwną specyfikę ? jedynie wkładanie wtyku nieco od góry (a nie dokładnie prostopadle) jest bezproblemowe, w innym wypadku napotykamy na opór. Można się jednak do tego dość szybko przyzwyczaić. Górna krawędź mieści po lewej stronie gniazdo słuchawkowe i prawie centralnie usytuowany otwór drugiego mikrofonu wykorzystywanego do redukcji szumów otoczenia. Prawy bok gości jedynie przycisk włączania/usypiania/wybudzania na wysokości mniej więcej – od góry. Na przeciwległym boku, odrobinę niżej, spoczywają przyciski regulacji głośności, które dodatkowo pełnią funkcję spustu migawki w dostarczanej wraz z systemem aplikacji do obsługi aparatu fotograficznego. Takie rozmieszczenie przycisków na bocznych krawędziach ma pewien mankament w sytuacji obsługiwania telefonu jedną ręką. Przy próbie naciśnięcia wyłącznika palcem wskazującym lewej dłoni, kciuk ma niemiły zwyczaj regulowania przy okazji głośności, i analogicznie – usypiania telefonu przy korygowaniu głośności pozostałymi palcami dłoni prawej. Jedynym lekarstwem na tę nieco frustrującą przypadłość wydaje się być pracochłonny trening.

Górną powierzchnię telefonu pokrywa w całości tafla Gorilla Glass. Trwają spekulacje, czy mamy do czynienia z pierwszą, czy drugą wersją popularnego pancerza, jako że obaj producenci (LG i Corning) milczą na ten temat. Ascetyczną monotonię czarnego prostokąta z minimalnie zaokrąglonymi rogami zaburza jedynie lekko wystający podłużny przycisk HOME na dole, zaś na górze wąska szparka głośnika, logo producenta, mało rzucający się w oczy otwór przedniej kamery i praktycznie niezauważalny czujnik zbliżeniowy.

Przycisk domowy ma stosunkowo „twardą” charakterystykę. W zależności od upodobań i przyzwyczajeń może to być wadą lub zaletą. Użycie go wymaga zdecydowanego nacisku, trudno z kolei o przypadkowe uruchomienie. Jego sąsiadami po obu stronach są dotykowe przyciski cofania i menu podręcznego, rozmieszczone dla żartu odwrotnie niż w większości spotykanych konstrukcji. Bez podświetlenia są kompletnie niewidoczne, producent jednak, dając możliwość konfiguracji czasu ich świecenia, dodał również opcję niewyłączania ich w ogóle. Osobom przyzwyczajonym ze starszych wersji Androida do przycisku szukania może go tu brakować, ale jego funkcję przejmuje klawisz menu po dłuższym przytrzymaniu, poza tym Swiftowi L9 włożono do kołyski Ice Cream Sandwich, który możliwość wyszukiwania przeniósł na łatwo dostępny pasek w górnej części pulpitu.