Wyświetlacz

Najważniejszy element każdego smartfona, który w tym przypadku wzbudził niemałą sensację. Przekątna ekranu wzrosła do 4.7 cala, przez co ma on o 38% większą powierzchnię niż ten z iPhone’a 5S. Tutaj należy wspomnieć, że niejeden telefon z Androidem uchodzi przy takiej wielkości za „mini”. W świecie iPhone’ów to jednak duży przeskok, który w znacznym stopniu został wymuszony przez samych użytkowników. W dobie popularyzacji Internetu w telefonach oraz pokaźnych rozmiarów phabletów, taka wielkość wydaje się optymalna, aczkolwiek powiększenie przekątnej w żadnym razie nie może zostać uznane za coś rewolucyjnego.

Sam panel jest jednym z najlepszych na rynku. Jego rozdzielczość to nietypowe 750 x 1334 pikseli, czyli trochę powyżej HD. Po zaprezentowaniu urządzenia pojawiły się głosy krytyki wytykające brak Full HD (1080 x 1920 pikseli), które jest standardem w droższych modelach konkurencji. Tutaj jednak trzeba pochwalić Apple, że nie postawiło na cyferki w specyfikacji, a praktyczność zastosowanych rozwiązań.


Wyświetlany obraz i tak jest perfekcyjnie ostry, a niższa rozdzielczość pozytywnie odbija się na wydajności oraz czasie pracy na baterii, co dla większości użytkowników powinno być ważniejsze od imponującej specyfikacji. Duże wrażenie robi też fakt, że obraz wyświetlany zaraz pod cienką warstwą szkła, dzięki czemu ma się wrażenie wręcz dotykania pojawiających się na nim obiektów.

Pozostałe parametry ekranu nie wzbudzają żadnych zastrzeżeń. Wyświetlane kolory są nasycone, cieszą oko, a do tego prezentują się naturalnie. Równie pozytywnie trzeba ocenić kontrast oraz głębię czerni, które uprzyjemniają np. oglądanie na telefonie filmów. Oczywiście, nie jest to poziom niedoścignionych pod tym względem AMOLED-ów (np. Samsung Galaxy S5), ale rekompensuje to śnieżna biel. Również czytelność w słońcu oraz kąty widoczności są na bardzo wysokim poziomie, dzięki czemu korzystanie z urządzenia poza pomieszczeniami jest komfortowe.