Kolejny rok, kolejny iPhone, kolejne rekordy sprzedaży i… brak rewolucji, no chyba że ktoś za takową uważa większy ekran, szybsze podzespoły lub lepszy aparat. Ale czy to źle? W końcu tego chcieli użytkownicy i o ile nie można mówić w tym przypadku o innowacjach, to trudno odmówić Apple, że stworzyło jeden z najlepszych smartfonów 2014 roku. Czemu jednak nie idealny? Po kilkudniowych testach w słoneczniej Kalifornii, Teleguru stwierdził, że powodów jest kilka…

Apple iPhone 6 - fot. Teleguru
Apple iPhone 6 – fot. Teleguru

Wykonanie i wygląd

Niemal wszystkie iPhone’y słyną ze świetnego wykonania, elegancji oraz rewelacyjnej jakości materiałów wykorzystanych do ich budowy. Niestety, w przypadku iPhone 6 sytuacja wygląda trochę inaczej, gdyż producent musiał pójść na pewne kompromisy. Oczywiście, są to szczegóły, ale od sprzętu za ponad 3000 zł w najtańszej wersji (w dniu premiery) oczekiwać można perfekcji. W pierwszej kolejności w oczy rzuca się zmodyfikowane wzornictwo urządzenia, które każdy ocenić powinien według swojego gustu. Niemniej, iPhone 6 może niektórym za bardzo przypominać smartfony konkurencji, a wcześniej było najczęściej tak, że to konkurencja próbowała naśladować Apple. Najbardziej istotna zmiana, poza większym wyświetlaczem, to wygładzenie dotychczasowych kanciastych krawędzi (znanych z np. smartfon stosunkowo łatwo wyślizguje się z dłoni.


Pomijając już jednak zmiany, HTC One M8). Szkło chroniące ekran subtelnie łączy się z obudową tworząc efekt, jakby było integralną częścią obudowy. Jedynie ramki nad i pod wyświetlaczem mogłyby być minimalnie węższe, jednak ten element jest rozpoznawalnym znakiem iPhone’ów i wygląda na to, że producent nie chciał tego zmieniać. Niestety, Apple nie ustrzegło się też kilku niedociągnięć, które mogą przeszkadzać bardziej wymagającym użytkownikom. Największym są plastikowe pasy biegnące w poprzek pokrywy baterii. Znacznie odróżniają się one od stylowego metalu i nie do końca pasują do minimalistycznego stylu słuchawki. Ich wykorzystanie było jednak koniecznością, gdyż to właśnie tam zostały umieszczone wszelkie moduły łączności (metal pochłania dużą część sygnału).

Kolejna rzecz, która może przeszkadzać jest odstający obiektyw aparatu, który utrudnia położenie telefonu na płasko np. na stole. To jednak efekt maksymalnego odchudzenia obudowy, która waży jedynie 129 gramów i ma zaledwie 6.9 mm grubości! Można jednak dyskutować, czy producent nie mógł zdecydować się na drobne pogrubienie słuchawki w celu zabezpieczenia aparatu przed ewentualnymi uszkodzeniami mechanicznymi. Nie da się też ukryć, że trochę psuje to wygląd urządzenia.

Najważniejszy jest jednak komfort korzystania z telefonu, który z 4 cali (Apple iPhone 5S) zwiększono do 4.7 cala lub nawet 5.5 cala (w przypadku iPhone 6 Plus). Nie da się ukryć, że większa przekątna wyświetlacza negatywnie odbiła się na wygodzie korzystania z telefonu jedną ręką. Nie bez znaczenia jest też niewielka grubość słuchawki, przez którą jej wygodne chwycenie jest trochę trudniejsze niż w przypadku starszych iPhone’ów. Nadal jednak nie jest to rozmiar, który uniemożliwiałby wygodną pracę z urządzeniem. Dla porównania, iPhone 6 jest tylko minimalnie dłuższy, aczkolwiek węższy od popularnego Samsunga Galaxy SIII.

Istotnym szczegółem, który został zmieniony, jest położenie włącznika. Z górnej krawędzi został on przeniesiony na prawy bok obudowy, co uznać można za słuszną decyzję – sięganie do niego po powiększeniu ekranu mogłoby być uciążliwe. Nie modyfikowano za to umiejscowienia czytnika linii papilarnych. Ten nadal ukrywa się w przycisku pod ekranem, a jego działanie zostało usprawnione do niemal perfekcji, dzięki czemu jeszcze rzadziej ma on problemy z poprawnym rozpoznaniem palca. Poza odblokowywaniem ekranu można dzięki niemu w łatwy sposób włączać określone aplikacje oraz autoryzować płatności. Ponadto, w przeciwieństwie do konkurencji, wystarczy go dotknąć, by zadziałał, a nie przeciągnąć po nim palec tak, jak np. w Samsungu Galaxy S5.