Nokia X jest dostępna w wielu wersjach kolorystycznych: czarnej, niebieskiej, żółtej, zielonej, białej i czerwonej a nam trafiła się wersja zielona. Aby lepiej określić ten kolor, trzeba by użyć sformułowań „fluorescencyjna, oczo-rzutna, wściekła zieleń”, bo ten telefon naprawdę przyciąga wzrok.


Na przednim panelu, ponad ekranem znalazło się logo Nokii i głośnik do rozmów. Front urządzenia został pokryty najprawdopodobniej zwykłym plastikiem, który na szczęście nie rysuje się zbyt łatwo.


Pod ekranem mamy tylko 1 dotykowy przycisk systemowy „wstecz”, który po przytrzymaniu przenosi nas do ekranu głównego. Nie jest on podświetlany, ale raczej nietrudno jest trafić w jedno, centralnie umieszczone pole. Przy dolnej krawędzi umieszczony został także niewielki mikrofon.


Na szczycie urządzenia, z lewej strony usytuowano gniazdo jack 3,5mm.


Na prawej krawędzi znalazły się odpowiednio wyczuwalne przyciski regulacji głośności oraz przycisk blokady i włączania/wyłączania telefonu.


Na dole telefonu, standardowo, umiejscowiono wejście na wtyczkę microUSB do ładowania i podłączania do komputera.


Z tyłu znajdziemy obiektyw 3-megapikselowego aparatu bez lampy doświetlającej, logo Nokii oraz głośniczek, którego lokalizację nie uznał bym za najszczęśliwszą bo łatwo zasłonić go dłonią.


Telefon jest stosunkowo niewielki (mierzy 115 na 63 mm), choć jak na współczesne standardy dość gruby (10,5mm). Dzięki ostrym krawędziom i prostokątnym kształcie wygląda nowocześnie i minimalistycznie, co wielu osobom może się podobać. Słuchawka dość dobrze leży w dłoni, chociaż wspomniane krawędzie mogą być nieco uciążliwe podczas dłuższej obsługi urządzenia.


Jakość wykonania tego niedrogiego smartfona pozytywnie zaskakuje. W ostatnim czasie Nokia wiedzie prym jeśli chodzi o wysoką jakość stosowanych plastików i nie inaczej jest w tym modelu. Co prawda nie jest to tworzywo znane z Lumii 1520, ale i tak jest miłe w dotyku, nie palcuje się i nie zbiera praktycznie żadnych rys.