Gdy pierwszy raz chwyciłem smartfon dla survivalowca DOOGEE TITANS2 DG700 do ręki, zrobił on nie tylko na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie. Widać tu rękę dobrego projektanta, spod którego ręki wyszło to eleganckie urządzenie. Jest to niewątpliwie jeden z najładniejszych i najbardziej eleganckich smartfonów survivalowych, jakie mieliśmy okazję testować. Jednak nie należy oczekiwać, że DG700 zawsze będzie w stanie zastąpić, na co dzień bardziej wydajny i lepiej wyposażony smartfon.


Czego należy oczekiwać od smartfonu, który sprawdzi się w sytuacjach ekstremalnych? Solidnej obudowy, odporności na warunki atmosferyczne i na upadki, ekranu, który będzie widoczny w każdych warunkach oraz niezawodnego działania i mocnej baterii. Świadomość, że w razie potrzeby, nawet na największym odludziu, można wezwać pomoc daje dodatkową motywację do realizacji ambitnych celów. Do rejestracji najciekawszych chwil podczas szalonych wypadów za miasto przyda się dobry aparat fotograficzny, a bezpieczne dotarcie do celu, podczas dalekich wypraw zapewnić ma wbudowany GPS. Wychodząc z takich założeń, przystąpiłem do testów outdoorowego smartfona.


DOOGEE TITANS2 DG700 przygotowano dla osób, które lubią zapuszczać się teren i szukać tam przygód. Telefon wyposażono we wzmocnioną obudowę, z solidnego plastiku – jej boki zostały pokryte dodatkowo metalową ramką. Dzięki temu telefon stał się bardziej odporny na wszelkiego rodzaju upadki i uszkodzenia mechaniczne. Obudowa jest dobrze spasowana i trudno jest się do czegoś przyczepić. Po wyglądzie i konstrukcji widać, że producent chciał stworzyć telefon typowo survivalowy. Tylna klapka obudowy wykończona imitacją skóry krokodyla, jest elegancka, a przy okazji ma miękką powierzchnię, która wyraźnie poprawia przyczepność obudowy do dłoni. Obudowa prezentuje się efektownie, ale jest dość gruba (13 mm), a sam telefon ciężki (200 g). Dlatego, przy jego zakupie trzeba brać pod uwagę, że smartfon nie zmieści się do każdej kieszeni i nie zawsze komfort jego używania będzie odpowiednio wysoki. Do pełnego zadowolenia zabrakło mi zaczepu na smycz. Jak na survivalowy telefon, to moim zdaniem błąd konstrukcyjny – przecież na turystycznych szlakach, gdzie telefon ten powinien spisywać się najlepiej, warto mieć go pod ręką, a nie schowany w kieszeni.


Przedni panel to 4.5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości qHD (960 x 540 pikseli). Producentowi udało się uzyskać gęstość pikseli na poziomie 245 ppi, co jak na dzisiejsze standardy jest wartością dość niską – na ekranie w wielu miejscach widać piksele.


Producent zdecydował się na wyświetlacz qHD z In-Plane Switching oraz system One Glass Solution, co jest bardzo dobrym pomysłem. Dzięki temu kąty widzenia są naprawdę dobre, a kolory żywe i nasycone. Jednak ekran trzyma naturalne barwy niemal wyłącznie, gdy patrzymy na niego wprost – odchylenie urządzenia choćby o kilkanaście stopni, skutkuje tym, że kolor czarny zmienia się w granatowy. Na szczęście smartfon ma nam służyć w terenie, a nie do oglądania filmów, więc w zasadzie problem nie istnieje.


Dodatkowo, w celu podwyższenia odporności na uszkodzenia mechaniczne, matryca pokryta została taflą szkła. Zastosowane szkło nieznanej marki, które właściwościami przypomina trochę Gorilla Glass, wykazując dużą odporność na zarysowania. Ponadto szkło wyświetlacza jest minimalnie zatopione w obudowie, dzięki czemu nawet, kiedy położycie go wyświetlaczem do powierzchni nie powinno wam grozić porysowanie powierzchni. Niestety samego ekranu nie da się też obsłużyć za pomocą rękawiczek oraz mokrymi rękoma, nie ma tu trybu wysokiej czułości znanego z droższych smartfonów. Siłą rzeczy, więc od pełnej obsługi telefonu i tak trzeba zdjąć rękawiczkę, co na mrozie może być nieco uciążliwe.


Złego słowa nie można natomiast powiedzieć o jasności zastosowanego panelu, przy maksymalnym poziomie potrafi on wręcz razić oczy. Nie ma też żadnego problemu, aby doczytać z ekranu treść nawet w słoneczny dzień. Chociaż nad odbijaniem się światła (efektem lustra) na tafli ekranu można by jeszcze popracować, zwłaszcza, że to telefon survivalowy. Obawiałem się, że przez grube, odporne na wstrząsy, i zadrapania szkło, jego czułość, nie będzie może najwyższa, ale miło się rozczarowałem. Czułość ekranu, jak na prawie „pancerny” telefon jest bezproblemowa. Nad wyświetlaczem odnajdziemy przednią kamerkę o rozdzielczości 5 megapikseli do autorskich selfies, oraz rozmów wideo, także 3G i głośnik. Jakość rozmów przeprowadzanych przez TITANS2 DG700 jest tylko zadowalająca. Rozmówcy nie uskarżali się na zakłócenia podczas rozmowy, ale zastrzeżenia mam co do naturalności barw głosów moich rozmówców, sporadyczne zdarzało się, że były minimalnie zniekształcone. Dodatkowo, jeśli maksymalnie podgłośnimy sprzęt, może pojawić się tzw. pogłos i metaliczny dźwięk, który może przeszkadzać. Nie powinniśmy za to narzekać na antenę. Telefon nieźle radzi sobie z utrzymywaniem połączeń w miejscach, gdzie występuje słaby zasięg sieci. Nie zabrakło także tak przydatnej i praktycznej diody powiadomień. Drugi element, który pozostawia trochę do życzenia, to brak podświetlenia trzech przycisków androidowych pod ekranem, ale nie wszystkim to przeszkadza.


Żeby urządzenie było odporne na kurz i wodę, musi być szczelne. Na górnej krawędzi znalazła się solidna zatyczka, która chroni gniazdo microUSB i wyjście słuchawkowe. Wnęka gniazdka jest tak głęboka, że standardowe kable od ładowarek i nie są w stanie dosięgnąć do złącza, najlepiej więc nosić ze sobą oryginalne akcesoria – podobnie jak kabel USB, również słuchawki z zestawu mają minimalnie przedłużony jack.


Na lewym boku znajdziemy dwa klawisze głośności. Metalowe, boczne przyciski znajdują się w odpowiedniej odległości od siebie i dobrze wyczuwalne, a więc nie będzie żadnego problemu z obsługą za pomocą rękawiczek.


Prawą zaś stronę producent wyposażył w włącznik telefonu i przydatny, w wielu sytuacjach konfigurowalny klawisz, nazwany tutaj Smart button. I tak dla przykładu przytrzymanie go może uruchomić aparat i umożliwi na wykonywanie zdjęć np. pod wodą (fizyczny spust migawki), zaś jego dwukrotne naciśnięcie spowoduje, że zapali się wbudowana latarka. Jednak to od użytkownika zależy, jakie funkcje będzie Smart button pełnił.


Zazwyczaj, żeby nie było żadnej fuszerki elementy najbardziej podatne na obluzowanie muszą być dodatkowo zabezpieczone. Chociaż DOOGEE TITANS2 DG700 wyposażony został w specjalną, wzmocnioną konstrukcję, to nie znajdziemy tutaj dodatkowych śrub do odkręcenia, czy mechanizmów tłumiących wstrząsy np. gumowych ochraniaczy, które pozwolą urządzeniu przetrwać upadek z wysokości ok. 1,2 (z kieszeni spodni).


Oprócz wspomnianej, elegancko obszytej imitacji skóry krokodyla, oględziny smartfona przynoszą kolejne informacje: z tyłu znajdziemy obiektyw 8-megapikselowego aparatu i lampę flash LED, wkomponowane w elegancko przynitowaną metalową blaszkę z prawie niewidoczną nazwą modelu. Oba elementy są delikatnie zagłębione w panel, dlatego nie grozi im porysowanie.


W dolnej części tylna klapka kryje niewidoczny głośnik multimedialny – delikatnie mówiąc o takiej sobie akustyce. Wydobywające się z niego brzmienie jest płaskie, pozbawione dynamiki, a przede wszystkim zbyt ciche, ale taka jest konsekwencja zwiększonej odporności obudowy. Jakość dźwięku, przy bezprzewodowym podłączeniu dobrych słuchawek jest całkiem niezła, dlatego moim zdaniem TITANS2 może umilić długi marsz na turystycznym szlaku.


Żeby urządzenie było odporne na kurz i wodę, musi być szczelne. Zazwyczaj, aby otworzyć i zdjąć tylną część obudowy, musimy odkręcić jedną, lub kilka śrub, jednak w przypadku DG700 klapka umocowana jest w standardowy sposób, znany z innych smartfonów, czyli na zaczepach. Używając telefonu, na co dzień trudno sobie zdać sprawę z dodatkowych zabezpieczeń, które zastosowano.


Po zdjęciu pokrywy widać pod nią uszczelkę gumową, dzięki temu mamy pewność, że ewentualne spotkanie z wodą nie uśmierci delikatnej elektroniki telefonu.


Pod uszczelką umieszczono akumulator o pojemności 4000 mAh, oraz dwa gniazda na karty SIM – jedno w rozmiarze standardowym (oznaczone, jako 2 – GSM), drugie micro (oznaczone, jako 1 – WCDMA) oraz czytnik microSD. Jest to jednak pasywne rozwiązanie, co oznacza, że w sytuacji kiedy jedna karta jest aktywna, to druga przekieruje nas na pocztę głosową, lub otrzymamy informację o zajętości sieci.