Jeśli położymy flagowe smartfony wszystkich liczących się, na rynku producentów, można z góry założyć, że na pierwszy rzut oka będą wyglądać bardzo podobnie. Co prawda niektórym użytkownikom mogą się bardziej podobać kanciaste kształty niż krągłości, ale dla mnie projektanci tajwańskiej firmy to absolutni mistrzowie wzornictwa.


Co do wykonania obudowy HTC One mini 2 nie można mieć żadnych zastrzeżeń. telefon o wymiarach 137.43 x 65.04 x 10.6mm (137 g) leży w dłoni wprost fantastycznie. Gładko zaokrąglony tył połączony z szczotkowanym, stalowym wykończeniem, przekłada się na poczucie elitarności – wiemy, że nie mamy w ręku czegoś „dla mas”.


Wierzch, oprócz dwóch plastikowych kratownic, które chronią głośniki, pokrywa za to lśniąca powłoka Corning Gorilla Glass 3. Jest to przykład typowej obudowy „unibody”, która prezentuje się naprawdę okazale. Niesie to jednak ze sobą pewne niedogodności – smartfonu nie da się otworzyć, nie ma więc dostępu do akumulatora. Już od pierwszej chwili wiadomo, że w zaprojektowanie tego cacka włożono wiele serca. Wielu osobom, którym pokazałem One mini 2, trudno było się oprzeć jego urokowi. Dodatkowym atutem takiego doboru materiałów jest waga, która wraz z baterią wynosi tylko 137g. Tyle dobrego, z punktu widzenia ergonomii One mini 2 trochę jednak brakuje do ideału.


Tajwańczycy konsekwentnie stosują ten sam układ podwójnych głośników stereo (za co plus), na równym poziomie z taflą ekranu, jednak czarny pasek, pod ekranem z logo producenta jest już zbędny, bo całość moim zdaniem jest niezbyt proporcjonalna. Telefon nie tylko sprawia wrażenie, że jest zbyt długi, ale czarny pasek może sprawiać trochę problemów z obsługą sensorycznych przycisków. Podczas obsługi, zwłaszcza aparatu, gdy są praktycznie niewidoczne, instynktownie próbujemy je tam znaleźć.


Co prawda po kilku dniach się do tego przyzwyczajamy, ale mówimy o doskonałości, a w tym przypadku może to być irytujące, zwłaszcza, gdy używamy kilku telefonów komórkowych. Nieco wydłużony wyświetlacz Super LCD 2 modelu One mini 2 ma przekątną o długości 4,5 cala i rozdzielczość HD (720 x 1280 pikseli). Z tego wynikają dwie rzeczy – świetna ostrość (326 pikseli na cal) , czyli tyle co w Retinie iPhone’a 4s, oraz wygodna obsługi.


Ekran wspaniale oddaje kolory (16 M), a wyświetlany obraz jest bardzo jasny i pozwala pracować nawet przy mocnym słońcu. Ważne jest to, że gołym okiem nie dostrzeżemy piksela. Co do kątów widzenia, to są one aż nadto wystarczające. Dzięki swoim cechom One mini 2 to przydatne narzędzie do przeglądania stron WWW i oglądania filmów – czytelny ekran i głośniki stereo robią swoje. Mocną stroną tego ekranu jest także szybka i precyzyjna reakcja na polecenia wprowadzane dotykiem.


Postały układ przycisków i złącz, to już standard dla HTC: na górze przycisk odblokowania i standartowe wejście minijack.


Z lewej strony znajdziemy szufladkę na kartę nanoSIM i dość długi, ale moim zdaniem zbytnio „wtopiony” w obudowę przycisk regulacji głośności.


Po przeciwnej stronie obudowy wstawiono drugą szufladkę, do której należy włożyć kartę mikroSD

Duży plus, od użytkowników nawigacji w smartfonach, za port mikro-USB z funkcją hosta, umieszczony na dolnym brzegu urządzenia.


Tylny panel, to czysty minimalizm. Poza dużym logiem logiem producenta w centralnej jego części, które jednak nie rzuca się zbytnio w oczy. Tuż nad nim znajduje się główny aparat o rozdzielczości 8MPix z umieszczoną obok małą lampą diodową LED. Oczko kamery lekko „zatopiono” w okrąg, co pozwala mieć nadzieję na odporność, na porysowania, gdy kładziemy telefon pleckami np. do blatu stołu.