W atmosferze Światowych Dniach Młodzieży, równo w 20-lecie początku cyfrowej rewolucji w komunikacji, rząd Prawa i Sprawiedliwości zafundował nam obowiązkową rejestrację kart telefonicznych typu pre-paid. Zdaniem wielu komentujących ograniczył tym samym prawa obywatelskie. Jak nowe przepisy wpłynęły na rynek telefonii komórkowej w Polsce?

Nie bez przyczyny w tytule znalazła się ta żaba. Określenie, lub syndrom zapożyczony z przyrody. Żaba wrzucona do wrzątku wyskoczy natychmiast, bo odczuje nagłą zmianę temperatury. Ale żaba włożona do zimnej wody i podgrzewana nie zauważy, że się ugotowała. Mimo że metafora ta nie znalazła empirycznego potwierdzenia, może pomóc nam w zrozumieniu, dlaczego większość Polaków przyjęła tę decyzję spokojnie.

Dziś patrząc z perspektywy 4 miesięcy obowiązywania ustawy, efekt gotowanej żaby genialnie wykorzystał Rząd wmawiając społeczeństwu, że celem regulacji jest usprawnienie monitoringu zagrożeń terrorystycznych. Tym bardziej udało mu się, bo mamy głęboko zakorzenione poczucie, że w Polsce nie jest bezpiecznie. W czasach, gdy wszechobecny jest monitoring i oko kamery śledzi nas prawie wszędzie – na ulicy, w sklepie, w pracy, a nawet w środkach komunikacji, po prostu przyjęliśmy to, że – nowe przepisy służą przede wszystkim bezpieczeństwu Polaków – jak przekonywał nas minister Mariusz Błaszczak.

Wprowadzenie obowiązku rejestracji abonentów tzw. telefonicznych usług przedpłaconych, szef MSWiA tłumaczył względami bezpieczeństwa. Rząd chce w ten sposób ograniczyć możliwość komunikowania oraz kamuflażu osób zaangażowanych w działalność terrorystyczną. Rozwiązanie to ma być również uzasadnione potrzebą „przeciwdziałania zjawisku fałszywych powiadomień o podłożeniu ładunków wybuchowych”. Wszystko przez to, że zwykle przestępcy używają wartej kilka złotych karty tylko raz, a po rozmowie wyrzucają ją do kosza. Namierzenie właściciela takiego telefonu jest bardzo trudne. Jest to jednak rozwiązanie kontrowersyjne – ze względu na ryzyko ingerencji w prawa użytkowników, jak i problemy organizacyjne oraz skuteczność. Koszt tych wątpliwych korzyści jest bardzo wysoki – to nasza prywatność i możliwość korzystania z telefonu komórkowego bez ujawniania swojej tożsamości.

Warto przy tym zaznaczyć, że obowiązek rejestracji kart prepaid funkcjonuje już w wielu krajach, dlatego sam pomysł nie jest nowością na rynku telekomunikacyjnym. Według danych z listopada 2013 roku, które zebrała GSM Association (GSMA), czyli międzynarodowa organizacja operatorów sieci telefonii komórkowej, kartę pre-paid bez podawania swoich danych osobowych nie kupimy m.in. w Niemczech, Hiszpanii, Francji, czy Włoszech. Poza Unią nie zrobimy tego również w Rosji, Turcji, czy Australii. Natomiast istotne jest, by ustawodawca wyciągał wnioski z doświadczeń innych krajów oraz zapewnił najbardziej rozsądny i optymalny model wdrożenia rejestracji.

Kiedy kończy się troska o nasze bezpieczeństwo, a zaczyna ingerencja w prywatność? Czy żyjemy w takich czasach i w takim zagrożeniu, że inwigilacja różnych służb w życie obywateli jest potrzebna? Gdzie jest ta cienka granica, której państwo i rządy nie powinny przekraczać?

Zgodnie z postanowieniami ustawy antyterrorystycznej od 1 lutego 2017 r. zostaną wyłączone wszystkie niezarejestrowane telefoniczne karty prepaid. Rząd chce w ten sposób ograniczyć możliwość komunikowania oraz kamuflażu osób zaangażowanych w działalność terrorystyczną. Rozwiązanie to ma być również uzasadnione potrzebą „przeciwdziałania zjawisku fałszywych powiadomień o podłożeniu ładunków wybuchowych”. Wątpliwa jest natomiast teza o skuteczności obowiązkowej rejestracji pre-paidów w walce z terroryzmem. Tym bardziej, że Ustawa antyterrorystyczna nie zakazuje handlu zarejestrowanymi, a więc aktywnymi już kartami. Zarejestrowane karty prepaid stają się bardzo chodliwym towarem. Okazuje się bowiem, że handel zarejestrowanymi kartami nie jest zakazany przez prawo. I tak powstał czarny rynek z zarejestrowanymi kartami SIM. Zarejestrowane prepaidy można kupić, zarówno w Internecie, jak i z przysłowiowej „spod lady”.

W tym kontekście ciekawy jest przykład Meksyku, którego rząd w 2009 roku wprowadził obowiązkową rejestrację telefonów. Jak się okazało obowiązek rejestracji doprowadził do upowszechnienia kradzieży numerów oraz tożsamości – przez co niewinne osoby miały później problemy z wymiarem sprawiedliwości. Przestępcy korzystali również z zagranicznych numerów telefonicznych. W związku z tym rozwiązanie stało się raczej mirażem niż faktycznym gwarantem dla bezpieczeństwa, dlatego po trzech latach zrezygnowano z kontrowersyjnego przepisu.

Obowiązek rejestracji kart prepaid miał być także problemem nie tylko dla klientów, ale także dla operatorów sieci komórkowej. Doświadczenia innych państw, które wprowadzały podobne rozwiązania prawne, zapowiadały, że będzie to bardzo trudny i czasochłonny proces. W Polsce już w 2004 r. władze próbowały przeforsować to rozwiązanie, napotkały jednak zdecydowany sprzeciw operatorów telefonicznych. I jak widać z ostatnich raportów finansowych, nie były to obawy bezpodstawne. Już dziś widać, że konieczność podawania danych osobowych zmniejszyła ich liczbę na rynku.

Trzeci kwartał tego roku był pierwszym, w którym obowiązywały regulacje nakazujące rejestrację kart. Z tej okazji operatorzy zaczęli przygotowywać interesujące promocje, zachęcające do odwiedzenia salonu firmowego i podania swoich danych osobowych. Nie było dnia, aby w ofertach na kartę nie pojawiały się nowe możliwości rejestracji i benefity rejestracyjne. Media atakowały nas codziennie, coraz wyższymi kwotami i większymi pakietami danych, oraz wydłużeniem ważności konta do roku. Ostatnio pojawiły się także konkursy, w których za rejestrację można wygrać nowe BMW o wartości 100 000 złotych (T-Mobile), czy iPhone 7 (Play). A operatorzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w tym zakresie. Pytanie tylko, czym jeszcze chcą zachęcić abonentów na kartę, aby powyjmowali z szuflad karty SIM i je zarejestrowali. Z komentarzy jasno widać, że jednorazowy bonus za rejestrację, który obowiązuje na 30 dni, ma sens tylko, przy kupnie nowego startera. W przypadku, gdy mamy włączone pakiety no-limit konia z rzędem temu, który znajdzie możliwość wykorzystania w tym okresie tych setek złotych, czy gigabajtów danych. Tutaj muszę przyznać, że część telekomów, pozwoliła nam zdecydować samemu, kiedy promocja ma wystartować, często jednak pod warunkiem przedłużenia promocyjnych doładowań, które pozwalały wykorzystać Internet przez kolejne miesiące. Są tej jednak nieliczne wyjątki, które nie zacierają obrazu, zdaniem Czytelników źle skonstruowanej oferty oferty dla „sprzedających” swoją prywatność rozległej sieci rejestracji kart SIM.

Choć telekomy poważnych zmian w telefonii na kartę oczekiwały dopiero w przyszłym roku, już pierwszy kwartał obowiązywania nowych przepisów nimi wstrząsnął. Nawet o 50–70 proc. niższa niż przed wejściem w życie tzw. ustawy antyterrorystycznej jest sprzedaż telekomunikacyjnych przedpłaconych kart SIM – informowała, nie tak dawno Rzeczpospolita. Pierwszy o stratach, w sprzedaży prepaidów poinformował Orange, przy okazji publikacji danych finansowych, za 3 kw. 2016 roku. Telekom oficjalnie przyznał, że na bazę usług przedpłaconych wpłynął znaczny spadek liczby nowych aktywacji po wprowadzeniu obowiązku rejestracji kart SIM. W tym miejscu warto przypomnieć, że T-Mobile stało ok. 30 osób, do punktu sieci Play – kilkanaścioro Ghanijczyków, natomiast punkt Plusa… świecił pustkami ” – pisała wówczas Gazeta Krakowska. Co to może oznaczać dla nich dowiemy się już w tym tygodniu, gdy ogłoszą swoje wyniki finansowe.

Najnowsze dane wskazują, że w naszym kraju znajduje się ponad 27 milionów przedpłaconych kart SIM. Po 4 miesiącach, jedynie kilkadziesiąt procent użytkowników prepaidów zdecydowało się na zarejestrowanie swoich numerów telefonów. Czeka nas zatem gorący kwartał i świąteczne zachęty.

Przypominamy, że zgodnie z ustawą nawet jeśli kupimy „startówkę” w kiosku, sklepie czy na stacji benzynowej, nie będzie działała, dopóki nie zgłosimy się do operatora. Dostawca nie ma prawa rozpocząć świadczenia usług zanim nie potwierdzi tożsamości osób, lub zgodności danych firmy w odpowiednim rejestrze. Abonenci muszą podać imię, nazwisko i PESEL albo serię i numer dokumentu tożsamości, a cudzoziemcy spoza Unii Europejskiej – numer paszportu lub karty pobytu. Użytkownicy, którzy aktywowali numer przed 25 lipca, mają czas na rejestrację do 1 lutego 2017 roku. W przeciwnym razie zostanie on wyłączony, a możliwość wykonywania i odbierania jakichkolwiek połączeń zablokowana.

Obowiązek rejestracji kart wynika z przepisów Ustawy z dnia 10 czerwca 2016 r. o działaniach antyterrorystycznych i obowiązuje wszystkich operatorów. Przedsiębiorcy telekomunikacyjni na potrzeby rejestracji kart prepaid nie powinni pozyskiwać kopii dokumentów tożsamości. Przepisy prawa jasno to określają. Operator może jedynie określić sposób dostarczenia tych danych. Chętnie doradzimy jak wykonać proces rejestracji u obecnego operatora – niezależnie od sieci.

A tytułowa „żaba”? Zapomnijmy o prywatności, inwigilacja obywateli będzie nadal postępować. Chipowanie ludzi na masową skalę, to tylko kwestia czasu. Z pozoru to wszystko jest naprawdę niegroźne, ale jeśli temu podobny system zostanie wcielony dla wszystkich obywateli będzie to pierwszy krok do oddania naszej wolności biurokratycznemu aparatowi państwa. Będą wiedzieć o nas wszystko, wszystko będzie w komputerze, wszystko rejestrowane, każdy szczegół naszego życia. Pytanie tylko, jak i kiedy zechcą to wykorzystać.

Kan