Czasy, gdy w branży e-commerce można było liczyć na szybkie i łatwe zyski dawno się już skończyły. Obecnie rynek e-handlu jest bardzo nasycony i większość sektorów jest już zagospodarowana. Czym muszą się wykazać nowi gracze? Podpowiadamy na przykładzie branży dziecięcej.

W polskim Internecie funkcjonuje już ponad 1000 e-sklepów oferujących produkty dla dzieci. Jest to czwarty co do wielkości wynik w polskiej sieci. Co więcej, branża dziecięca zmagać musi się z konkurencją ze strony sklepów z innych branż, np. sklepów z elektroniką, w których również kupimy zabawki dla dzieci, czy sklepów z odzieżą, które posiadają kolekcje przeznaczone dla najmłodszych. Czy w takich warunkach stworzenie nowego biznesu, który mógłby skutecznie konkurować z potentatami jest w ogóle możliwe?

Baby e-fmcg

Kluczem do sukcesu w e-commerce może być znalezienie swojej niszy i zagospodarowanie przestrzeni, która z jakiegoś powodu została pominięta przez dużych graczy. Zadanie to nie należy do łatwych, wymaga ono dogłębnej analizy oraz doskonałej znajomości rynku, na którym planujemy operować. Przede wszystkim wymaga jednak dobrego pomysłu i odwagi, by go zrealizować.

Ciekawym przykładem takiego działania jest e-sklep z artykułami dziecięcymi Feedo, który zamiast konkurować z całą branżą dziecięcą, postawił na niszę.

Gdy cztery lata temu razem z przyjacielem postanowiliśmy podbić rynek artykułów dziecięcych, zdawaliśmy sobie sprawę ze stojącego przed nami wyzwania. Już wtedy rynek zdawał się być obsadzony przez wielkich graczy, wydawało się, że nie ma już miejsca na kolejny biznes. – komentuje Martin Molčan, współzałożyciel Feedo. Postanowiliśmy jednak spróbować swoich sił, opracowaliśmy strategię, która pozwoliła nam zaproponować konsumentom coś, czego nie mogli dostać nigdzie indziej. Tak powstał pomysł na Feedo – sklep internetowy, w którym branża dziecięca spotyka się z branżą FMCG, a wszystkie produkty przeznaczone są dla dzieci poniżej 3 roku życia. Dziś wiemy, że był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę – dodaje Martin Molčan.

Tym sposobem ten mały startup w cztery lata osiągnął wartość 1,2 mln euro, realizując około 9000 zamówień miesięcznie. Jaki jest klucz do sukcesu Feedo?

Choć z założenia żaden z klientów nie zostaje z Feedo na dłużej niż trzy lata (chyba, że bocian przyleci z kolejnym dzieckiem), strategia sprzedawania do tej małej grupy odbiorców (około 400 000 potencjalnych klientów) okazała się skuteczna. Ponieważ powodzenie naszego biznesu zależało od dużo mniejszej grupy odbiorców, niż ma to miejsce w przypadku wielkich graczy branży dziecięcej, musieliśmy dołożyć dodatkowych starań, aby grupa ta była w pełni zadowolona z naszych usług – dodaje Martin Molčan.

Dlatego właśnie firma wykracza poza działania typowego sklepu internetowego, oferując dużo więcej niż klasyczna obsługa klienta. Pozycjonuje siebie jako usługę dla społeczności młodych matek, stawiając na tworzenie własnego contentu – bloga dla młodych rodziców, poradników dla matek czy współpracę z serwisami parentingowymi. Silnym narzędziem wspierającym jest także e-mail marketing, który pozwala na utrzymywanie bliskich relacji z klientami i personalizowanie oferty.

Sukcesy na rynku czeskim i słowackim sprawiły, że firma w najbliższym czasie planuje ekspansję na nowe rynki w regionie Europy Środkowej, w tym także do Polski.

źródło: Feedo