Czy Ty także jesteś jedną z tych osób, dla których zmiana tapety na pulpicie jest zawsze pierwszą czynnością, jaką wykonują po odpaleniu nowego komputera? Nie ma w tym niczego wstydliwego: tapety pomagają nam oswoić się z nieużywanym wcześniej urządzeniem, wyrazić własny styl i osobowość, a trochę także – symbolicznie, ma się rozumieć – oznaczyć teren!


Niewiele osób o tym jeszcze pamięta, ale tapety na pulpit nie zawsze wyglądały tak, jak te, które znamy współcześnie , słowo „tapeta” początkowo odnosiło się tylko do tej opcji w komputerach wyposażonych w system Windows, bo komputery Apple’a miały nie wallpaper, lecz desktop picture, czyli „obrazek na pulpit”!

Tło pulpitu: dziecko lat siedemdziesiątych

Tapety są zaskakująco starym wynalazkiem: ich pra-pra-praprzodkini powstała już ponad 40 lat temu! A dokładnie: w 1975 roku. Została opracowana jako element systemu stworzonego przez firmę Xerox. Była jednym z ważniejszych elementów przełomowego wówczas rozwiązania, jakim był system operacyjny oparty na metaforze biurka – czyli właśnie pulpitu! Nie wiemy, co konkretnie przedstawiały tapety Xeroksa, ale jedno jest pewne: każdy obrazek był czarno-biały i niewiarygodnie wprost pikselowaty. Jak na obecne standardy, oczywiście.

Kolorowa rewolucja

Przełomem porównywalnym z przejściem od telewizji czarno-białej do kolorowej stało się wynalezienie kolorowych monitorów: pierwsze maszyny tego rodzaju pojawiły się niedługo po pionierskich tapetach na pulpit, już w drugiej połowie lat 70. Kolory mógł wyświetlać legendarny komputer Apple II, a także nawet lepszy od niego pod tym względem Atari 800. Co interesujące, od czasu wprowadzenia kolorowych tapet nie zmieniło się już w tej kwestii wiele. Pojawiały się wprawdzie ciekawostki i dziwolągi – z czasem powstała na przykład możliwość ustawienia ruchomego tła w formacie gif, która z oczywistych względów nigdy nie była szczególnie popularna, ale zasadniczo zmieniała się już tylko jakość obrazków, natomiast zasada pozostawała mniej więcej taka sama.

(Tylko) rozmiar ma znaczenie

Można wiele pisać o treści tapet, bo właściwie co komputer, to inna tapeta (albo jej brak – który, nawiasem mówiąc, też może nam powiedzieć coś o jego użytkowniku, prawda?), ale jedno pozostaje niezmienne: rozmiar. Dobrze zaprojektowane tło pulpitu zawsze powinno być idealnie dopasowane do rozmiaru i rozdzielczości monitora, na którym ma być wyświetlane, i właśnie tym zazwyczaj różnią się obrazy tworzone z myślą o dekorowaniu pulpitu od większości zwyczajnych obrazków, które ustawiamy w charakterze tapety. Specjalne tapety tworzy się także z myślą o podwójnych monitorach, rozwiązaniu wykorzystywanym między innymi przez architektów i grafików: w takich przypadkach potrzebne są wyjątkowo szerokie, nawet panoramiczne grafiki, bo nie wystarczy po prostu pomnożyć zwykły obrazek razy dwa.

Z odwagą w przyszłość? Hm, może nie…

Jak widać, mimo pewnych subtelnych przekształceń idea tła pulpitu nie zmieniła się jakoś szczególnie od ponad czterdziestu lat: i wiele wskazuje na to, że nie zmieni się jeszcze przez jakiś (dłuższy?) czas. A przynajmniej tak długo, jak długo będzie istniał sam pulpit. Zamiast zastanawiać się, jak tapety będą wyglądać za jakiś czas, lepiej zadać sobie pytanie o to, co właściwie dało im popularność niesłabnącą od niemal pół wieku. Tym zaś niewątpliwie jest fakt, że tło pulpitu uczłowiecza komputer: w pewien sposób nakłada mu „twarz”, którą znamy i lubimy. Z drugiej strony tło pulpitu daje nam to subtelne poczucie sprawstwa: przekonanie, że dokonaliśmy jakiejś swojej „ingerencji” w tę tajemniczą maszynę, jaką jest komputer. To taki nasz typowo ludzki sposób powiedzenia „Ha, może i potrafisz wykonywać miliardy operacji na sekundę, ale od teraz będziesz ozdobiony zdjęciem tłustego kota. A masz!”.

Artkuł powstał przy współpracy z producentem fototapet: wallyou.pl