Słysząc, że „dzięki nowemu proszkowi X, lepszemu, niż poprzedni biel stanie się jeszcze bielsza” powiemy sobie, że oto nowe opakowanie dla starego produktu, o którym tydzień wcześniej słyszeliśmy te same superlatywy. Podobnie jest z smartfonem HTC One (M8), będącego ewolucją wielokrotnie nagradzanego modelu HTC One (M7).


Wiele osób twierdzi, że liczy się nie tylko opakowanie, ale przede wszystkim zawartość. Zgodzę się pod tym względem, gdy chodzi o smartfona za kilkaset złotych, ale w przypadku naszego bohatera mówimy o cenie przekraczającej 2,7 tys. zł. Dlatego należy traktować go jako wyznacznika jakości samego urządzenia i świadczy o podejściu producenta do potencjalnego klienta. W przypadku HTC One (M8) mamy do czynienia z eleganckim białym, miłym w dotyku kartonikiem, który wyróżnia się na Plus względem konkurencji. U góry znajdziemy srebrny nadruk nazwy serii HTC One, logo producenta, grafikę przedstawiającą M8 i kilka oznaczeń najważniejszych cech w tym fotograficznych. Jest więc elegancko i czytelnie – tak jak być powinno z urządzeniem klasy Premium.


W środku poza samym smartfonem w kolorze szarym (Gunmetal Grey), znajdziemy ładowarkę, kabel microUSB, dobrej jakości słuchawki z dodatkowymi gumkami i podstawową dokumentację. Na pochwałę zasługuje to, że HTC dodaje do zestwu sprzedażowego półprzeźroczyste „plecki”, chroniące aluminiową powierzchnię tyłu. Zaskoczył mnie tylko brak w zestawie szpilki, bez której nie poradzimy sobie w wysunięciem „szufladki”, w której umieszcza się kartę nanoSIM. Okazało się, że jej brak, to niestety wynik działalności wcześniejszych „użytkowników”, a nie zaniedbanie HTC.


Do testów smartfon otrzymałem z zamykanym etui – HTC Dot View. Łączy omo funkcjonalność z ciekawym wyglądem, a dodatkowo umożliwia błyskawiczny dostęp do funkcji smartfona. Etui gwarantuje pełną ochronę, a jego podświetlana matryca punktowa pozwala łatwo odbierać połączenia, czytać powiadomienia o poczcie e-mail, ustawiać przypomnienia, sprawdzać prognozę pogody i wykonywać inne czynności — wszystko to bez otwierania etui.

Matryca punktowa odmienia sposób korzystania z telefonu, ale czasem i utrudnia, gdy na przykład chcemy napisać wiadomość tekstową.


Dziurkowana i „sprężynująca” jej część chroniąca wyświetlacz, sprawia, że obsługa jedną ręką sprawia odrobinę problemów. Dodam, że także zbyt krótki „zawias” uniemożliwia jej całkowite odgięcie do tyłu obudowy, ale zapewniam, że HTC Dot View z nawiązką rekompensuje tego typu trudności.