Doogee Leo DG280 to ciekawe urządzenie dla osób zaczynających swoją przygodę w świecie smartfonów. 4,5-calowy telefon, posiada tylny panel w całości wykonany z gumy. Sprawdzamy, jak sprawdza się na co dzień.
Specyfikacja:
- Procesor: MTK6582, Cortex A7 1.3GHz Quad-Core
- GPU: Maili 400Mhz
- RAM: 1GB
- ROM: 8GB
- Slot na karty pamięci: microSD do 32GB
- System: Android 4.4 KitKat
- Zakres: WCDMA 850/1900/2100MHz, GSM 850/900/1800/1900MHz
- SimCard: Daul Sim
- Rozmiar ekranu: 4.5inch IPS, rozdzielczość ekranu: 480×854 (FWVGA)
- Aparat przód: 1.3MPx
- Aparat tył: 5MPx
- GPS: GPS, A-GPS
- Wi-Fi: 802.11 b/g/n
- Bluetooth: Bluetooth 4.0
- Bateria: 1800 mAh
- Wymiary: 133,5 x 68,3 x 8,8mm
- Waga: 109,3 g
Telefon dostajemy w eleganckim, białym pudełku. W nowym zestawie oprócz telefonu i ładowarki znajdziemy słuchawki tzw. „pchełki” z pilotem i dwuczęściową ładowarkę z kablem microUSB. Ponadto producent dorzucił, folię ochronną na wyświetlacz i ściereczkę. Producent mógł pokusić się o nieco lepsze słuchawki, gdyż te z zestawu ani nie grają nadzwyczajnie, ani też nie są przesadnie wygodne. Za taki zestaw, w sklepie internetowym producenta zapłacimy 419 zł.
Nawet mi się podoba. Czy jest konkurencja w tej cenie?
Chyba się skuszę dla córki, podoba się jej. Ciekawa jest ta tylna obudowa w komórkach i gumie
Ja właśnie ten telefon kupiłem swojej córce dodatkowo dostała drugą tylna obudowę w kolorze magenta. Córka jest zachwycona LEO, naprawdę się wyróżnia wśród konkurencji w tej cenie. Dodatkowo nie potrzebne etui gdyż tylna gumowa obudowa super się sprawdza.
Zaciekawiła mnie ta gumowa obudowa. Spełnia swoje zadanie? Żona mnie namawia do kupna tego smartfona, bo jak mówi często smartfon lubi wypadach jej z ręki, ale nie chce pancernych
Ja też się zastanawiam nad tym telefonem. Widziałem gdzieś na youtube film jak upuszczali telefon z wysokości około 1,5 metra i nic mu się nie stało. Dodatkowo gumowa obudowa oraz ramka dookoła ekranu powinna dodatkowo zabezpieczyć ekran
Czy ktoś przeczytał tą recenzję po jej napisaniu ale przed opublikowaniem? Rozumiem, że można zrobić podczas pisania, bo myśli wtedy galopują ale jednak warto by było poświęcić trochę czasu na korektę. Radosna i przypadkowa interpunkcja, błędy gramatyczne, pozjadane słowa, błędy w pisowni, kilka zdań przeczy innym zdaniom, itd, itp. Ten test to zmora polonisty, powinni tym straszyć studentów. I wcale bym nie biła piany, gdyby podpisał się pod tym jakiś młodzieniec, naturszczyk, no ale wytrawny redaktor i tester jakim jest Kan? Ech! I co gorsza to nie jest pierwsza recenzja w tym stylu.