Drugi (Test Imperius MT7005: Tutaj) smartfon Media-Droid, który mogłem testować przyciąga wzrok w pełnym znaczeniu tego słowa. Być może już pod koniec ubiegłego roku słyszeliście, co nieco o Android Smart Note – czyli idealnej chińskiej podróbki Galaxy Note’a. Imperius N3XT po wyjęciu z pudełka do złudzenia przypomina nam także Galaxy Note, ale wprowadzonych klika zmian różni go od oryginału. Decydując się jednak na zakup markowego sprzętu, musimy wydać grubo ponad połowę średniej krajowej. W takich przypadkach warto spojrzeć na specyfikację telefonu, który da nam namiastkę posiadania flagowego modelu. Już na samym początku muszę was przestrzec przed uleganiem stereotypom i lekceważeniem tego fajnie prezentującego się urządzenia.


Kilka słów o wnętrznościach pochodzącego z Polski smartfona. Jego serce stanowi dwurdzeniowy procesor ARM7 MTK6577 z zegarem 1 GHz oraz układ graficzny Power VR SGX 531, wspierany przez 512 MB pamięci RAM. Niestety mała ilość RAMu sprawia, że często smartfon musi chwilę pomyśleć, zanim wykona polecenie. A to oznacza, że czasem musimy poczekać na otwarcie aplikacji, zgłasza gdy mamy ich kilka otwartych w tle. Widać to zwłaszcza przy wyświetlaniu stron internetowych. Oczywiście, Imperius N3XT jest używalny, ale „mułowatość” interfejsu może być irytująca dla osób intensywnie korzystających ze swojego smartfona.


Wyniki benchmarków:

AnTuTu Benchmark



Quadrant Benchmark


Wyświetlacz qHD IPS cechuje przekątna o długości 5,3 cali. Aparat ma rozdzielczość 5 Mpx i jest wyposażony w autofocus. Przednia kamera ma rozdzielczość 0,3 Mpx. Pojemność wbudowanej pamięci to 4 GB, co w połączeniu ze slotem kat microSD (do 32 GB) daje duże możliwości. Najważniejszą zaletą jest to, że telefon dobrze przylega do dłoni, ale śliska obudowa sprawia, że możemy mieć obawę, czy nie wyślizgnie nam się z ręki. Standardowo dla „dotykowców” możemy musimy być przygotowani na widoczne odciski palców.


W pudełku z N3XT znajdziemy zasilacz, osobny kabel USB oraz słuchawki douszne z pilotem do odbierania połączeń.