Ponad rok temu, 9 kwietnia 2012, Mark Zuckerberg ogłosił na swojej
tablicy (bo gdzie indziej?), że jego zespół przejmuje Instagram,
ponieważ „a picture is worth much more than a thousand words to
Facebook”. Teraz, z perspektywy czasu przyszedł moment, aby ocenić
zasadność tej decyzji. Czy Zuckerberg dokonał zakupu życia? Czy to
jeszcze Instagram, czy już Facebook?

Transakcja początkowo szacowana na miliard dolarów, ze względu na
spadek wartości akcji Facebooka, zasiliła konto twórców Instagramu o
715 milionów dolarów, czyli wciąż o 215 milionów więcej niż jego
ówczesna wartość rynkowa. Liczba korzystających z tej mobilnej
aplikacji, od momentu wykupu wzrosła z 30 do 100 milionów
użytkowników, którzy dziennie dodają 40 milionów przefiltrowanych
zdjęć. Bardziej niż działania marketingowe społecznościowego giganta,
zaważył tutaj jednak debiut Instagramu na Android Market.
Popularność aplikacji wymogła podwojenie ilości pracowników.

Pomimo,
iż Zuckerberg obiecał nie ingerować w poczynania Instagramu,
zatrudniona została tam na stanowisku New Businness Director osoba z
jego najbliższego otoczenia. Nie trzeba być jednak ekspertem, aby
zauważyć, zmiany, a raczej nawiązania do najpopularniejszego portalu
społecznościowego wdrożone w ostatnim czasie.

Instagram był dotychczas aplikacją na smartfony. Od listopada
zeszłego roku jest także prężnie rozwijającym się serwisem w
Internecie o grafice i interfejsie stylizowanych na designie
Facebooka. Mamy cover photo – co prawda na Instagramie ciekawsze, bo
dynamiczne – jak i zdjęcie profilowe, oraz podobne, lecz mniej
wizualne, zakładki
– wylicza Dominika Chłopicka, Social Media
Manager 365 NET. – Jednak najwięcej kontrowersji wywołuje nowa
polityka prywatności, wzorowana na tej facebookowej. Zmienia status
Instagramu uważanego dotychczas za „user friendly” na pionek w grze
Facebooka
– dodaje.

16 stycznia 2013 wszedł w życie nowy regulamin korzystania z
Instagramu. Początkowo zakładał, że – idąc za Facebookiem – wszystkie
zdjęcia (a tym samym i wizerunek) miały stać się własnością serwisu i
bez wiedzy użytkowników mogły być sprzedawane na potrzeby kampanii
reklamowych. Ten zapis łagodnie mówiąc, rozwścieczył dotychczasowych
entuzjastów aplikacji i po ingerencji Kevina Systroma, CEO Instagramu,
został z regulaminu wykreślony. Dalej jednak Instagram pozostaje w
posiadaniu danych o właścicielach kont, ich aktywności w obszarze
serwisu, lokalizacji itd. i może te informacje wykorzystać na potrzeby
usprawnienia obszaru reklam na Facebooku.

Niesmak po modyfikacji polityki prywatności ma wymazać wprowadzona w
zeszłym tygodniu nowa, długo oczekiwana funkcjonalność, a mianowicie
możliwość postowania filmów na Instagramie. Czas ich trwania to
maksymalnie 15 sekund, ale można wybierać ulubione sceny, a na całość
nakładać filtry dotychczas dostępne do edycji zdjęć. Dodatkowo, działa
korekta wyrównania obrazu dla osób z problemem „drżących rąk”. Opcja
ta jest bezpośrednią zapowiedzią spotów reklamowych, które mają być
wyświetlane w przeglądarkowym news feed na Facebooku już ponoć od
połowy października.

Publiczność Instagramu jest zatem swoistym polem doświadczalnym przed
wprowadzaniem istotnych zmian na Facebooku. Czy jednak to
wystarczająco dużo, aby sądzić, że 715 milionów dolarów się zwróci? Co
prawda Zuckerbergowi udaje się przy pomocy Instagramu utrzeć nosa
największemu konkurentowi Twitterowi, bowiem z mobilnej wersji tego
pierwszego korzysta dziennie o 3,5 miliona więcej osób niż z aplikacji
Twitter na telefon z systemem iOS i Android, jednak nie przekłada się
to bezpośredni dochód, dający przedstawić się za pomocą konkretnej
cyfry.

Nie sposób uwierzyć Kevinowi Systromowi, gdy na pytanie o spełnienie
oczekiwań Facebooka, odpowiada on, że obecna strategia zakłada
budowanie fundamentów pod funkcjonalności na przyszłość, natomiast
aktualnym celem jest umocnienie bezpłatnej i pozbawionej przekazu
reklamowego, czyli notabene niezarabiającej na siebie, aplikacji jako
„samopodtrzymującego się” [ self-sustaining ] tworu. Być może przykład
Beyonce, która dzieląc się na Instagramie zdjęciem reklamującym Pepsi
zebrała 320 000 like’ów, pomoże teamowi Instagram-Facebook obrać
zwycięską taktykę w oparciu o zapis w regulaminie, według którego
publikowane w serwisie materiały o charakterze komercyjnym, nie zawsze
muszą być poparte etykietą reklamy. To obu stronom zaoszczędzi zbędnej
frustracji.

źródło: 365 NET

Kan