Sprawa masztu telefonii komórkowej Play przy ulicy Szczawiowej w Szczecinie wciąż wywołuje emocje – informuje Radio Szczecin. Opinię wyraził już Andrzej Miluch, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Dziś głos w sprawie protestów mieszkańców Szczecina zabrał głos Marcin Gruszka, rzecznik P4, operatora sieci Play.
Andrzej Miluch mówił o procedurach – po uruchomieniu nadajników pomiary pola elektromagnetycznego wykonuje inwestor, a wyniki przekazuje inspekcji. Z kolei Wojewódzka Stacja Sanitarno – Epidemiologiczna zajmuje się tego typu sprawami, ale już po uruchomieniu inwestycji i na wniosek mieszkańców.
Jak widzicie temat nie jest prosty. – Cały proces budowlany z formalnego punktu widzenia jest prawidłowy. Zrobiono wszystkie badania. Wszystko jest zgodne z normami, ale… Budowanie masztów to bardzo skomplikowany temat. Zawsze jest grupa ludzi, która boi się i protestuje. Druga większa grupa nie protestuje, ale chce lepszy zasięg, szybszy net – im szybszy, tym lepiej. Nie będzie ich jednak w audycji – komentuje Marcin Gruszka.
– Jestem pewien, że każdy rzecznik operatora bez względu na kolor ma od czasu do czasu taką sytuację. Tak, zadzwonię do audycji na żywo chociaż wiem, że nikogo nie obchodzi co mam do powiedzenia i nikt specjalnie nie będzie mnie słuchał. – dodaje Rzecznik Play.
Marcin Gruszka podkreśla też, że każdy nadajnik to duża inwestycja, a Operator stara się robić wszystko, aby inwestycja była jak najbardziej skuteczna dla użytkowników a jednocześnie najmniej uciążliwa dla mieszkańców. – Niestety, z tego co wiem, spółdzielnia mieszkaniowa nie chciała z nami rozmawiać, dlatego musieliśmy wybudować maszt. Szukaliśmy w tym rejonie miejsca na nadajnik od kilku lat – mówi.
Warto przypomnieć, że niejasne przepisy sprawiły, że część stacji bazowych telefonii komórkowej funkcjonowała bez analizy ich oddziaływania na sąsiednie nieruchomości. W ocenie NIK obowiązujące regulacje prawne nie gwarantują także należytego badania wpływu na zdrowie i jakość życia mieszkańców działających już anten, nawet w przypadkach wielokrotnego zwiększania mocy nadawanego sygnału.
Najwyższa Izba Kontroli zbadała postępowania administracyjne dotyczące lokalizacji, budowy, rozbudowy i instalacji stacji komórkowych, a także to w jaki sposób spełniano standardy ochrony środowiska związane z emisją promieniowania elektromagnetycznego. Kontrola objęła postępowania w wybranych urzędach trzech miast (Krakowa, Warszawy i Lublina) w latach 2009-2014. Więcej na ten temat informowaliśmy w artykule: NIK o lokalizacji i instalacji stacji komórkowych
źródło: Play
Kan
Nie wiem po co to lamentowanie z nadajnikiem, ja mieszkam 25 lat 3 kilometry od nadajnika radiowo-telewizyjnego największego na Lubelszczyźnie i nie odczuwam żadnych problemów, no może czasem czuje mrowienie w 7 palcu trzeciej nogi, ale takie mrowienie każdy czasem chyba czuje. 🙂
Szanowny Panie „gryfolud” mieszka pan 3 km od nadajnika a tutaj to anteny wprost skierowane na mieszkania w odległości 100 metrów od mieszkam, prosze mi wieżyc iż wpływ pola elektromagnetycznego ma duży wpływ na nasze zdrowie, za 20 lat zapewne wszyscy odczujemy skutki promieniowania ale już będzievza puźno…
Proszę mi wierzyć? Kimże jesteś żeby Ci wierzyć? Robiłeś jakieś pomiary? Masz jakąś wiedzę w tym zakresie? Jak widać żadną. Jeśli Ci którzy protestują korzystają z telefonów komórkowych to są idiotami. Porównaj sobie promieniowanie telefonu w odległości 1-20 cm w porównaniu do nadajnika w odległości nawet 50m. Coś świta?
Ja mieszkam od 1997 naprzeciwko takiego nadajnika. Nie mam raka , spie dobrze jak wszyscy nasi sasiedzi. W bloku nikt nie cierpi na choroby ktore mozna by bylo uznac za ” wina nadajnika”. Od kilku i nastu lat zwiekszyla sie na nim liczba czestotliwosci. Na poczatku odpalali probnie DCS 1800 potem 900 a potem co tam nakupili w przetargach. Takze bez paniki. Jakbys wlazil na nadajnki to jajka wysiadaja. Wiecej problemow sprawia trzymanie lapa na jajach niz mieszkanie naprzeciwko takiej bazowki.
Oj śmiejcie się kochani – póki wszystko jest ok! Ja mam kilka nadajników w odległości ok 150 – 200 m – wcale nie tak wysoko w stosunku do wysokości okna. Ale po kolei – szkodliwość promieniowania mikrofalowego nie jest czyimś wymysłem – tylko realnym zjawiskiem, w medycynie są nawet schorzenia „Choroba mikrofalowa” lub „Nadwrażliwość na pole elektromagnetyczne”. Gdyby to „było takie zdrowe” to nie byłoby chociażby normy SAR, która i tak jest śmieszna… Po drugie telefony to biznes i to DUŻY – nikt się dziś nie martwi jutrzejszymi konsekwencjami tylko liczy zyski. Po trzecie zdaję sobie sprawę z tego, że telefony SĄ potrzebne. Zastanawiam się tylko, czy operatorzy nie mogliby wspólnie modernizować i użytkować tych samych, już istniejących masztów zamiast stawiać nowe. Po czwarte – w XX wieku mieliśmy już np. AZBEST / RAD w zegarkach i jedzeniu / OŁÓW w farbach i wiele innych ciekawych rzeczy, które z założenia też były nieszkodliwe dla człowieka. Do każdego tematu trzeba podchodzić ze zrozumieniem – zarówno z powodu ciągłego postępu, którego nie da się zatrzymać jak i racji ludzi, których dany problem bezpośrednio dotyczy. Przeraża mnie „lekkie i prześmiewcze” podejście do tematu osób, które pod tym artykułem się wypowiadały.