Sam smartfon jak na urządzenie za kwotę około 500 zł wykonany został dość solidnie. Specyfikacje podają, że Robby ma grubość 10 mm i to wyraźnie czuć. Materiał, z jakiego wykonano smartfona budzi zaufanie, a dodatkowo znakomicie się prezentuje. Metalowa obudowa (tył) wyróżnia się żywymi i intensywnymi kolorami: szarym, złotym, bleen (testowana – zielono-niebieski odcień), limonkowym i różowym złocie.


Choć telefon nie należy do wyższej półki urządzeń z oferty producenta, to jakość wykonania stoi na wysokim poziomie. Elementy plastikowe (krawędzie oraz górna i dolna część tyłu) obudowy zostały dobrze spasowane, a wykończenie – tego się nie spodziewałem biorąc pod uwagę cenę, jest zdumiewająco dokładne. Robby ma również lekko zakrzywioną tylną obudowę zapewniającą idealny uchwyt. Kolorowa klapka baterii nachodzi na boki urządzenia dając tym samym wrażenie jednolitej konstrukcji, a to skutkuje absolutnym brakiem luzów i skrzypień podczas użytkowania. Zaś zaokrąglone krawędzie sprawiają, że wydaje się cieńszy, niż jest w rzeczywistości. Wiem, wygląd to kwestia gustu, ale moim zdaniem Wiko Robby zachwyca (przynajmniej testowana wersja kolorystyczna) wyglądem i wykonaniem od pierwszego wyjęcia z pudełka.


Nad 5,5-calowym ekranem znajduje się głośnik i 5MP kamerka z diodą Flash do selfies i programem FaceBeauty, oraz czujniki (zbliżeniowy, jasności). Nie zabrakło też, przydatnej dla wielu diody powiadomień. Natomiast pod nim umieszczono 3 sensoryczne przyciski: Home, Menu oraz Back. Podświetlane na biało przyciski reagują szybko. Pełnię szczęścia smartfonowych audiofilów zapewniać mają dwa głośniki, które zostały rozmieszczone po obu stronach wyświetlacza. Ale, co zaskakujące nie są one rozmieszczone w srebrnych, podziurawionych ramkach, ale w dedykowanych dla nich wycięciach. Pod górną ramką i nad dolną ramką.


Trochę nie rozumiem tutaj projektantów, bo zwłaszcza te „dziurawe” wstawki w mojej opinii, burzą elegancką formę całości obudowy. Tak nawiasem Wiko, chwali się dwoma mikrofonami, zostały one prawdopodobnie umieszczone właśnie w tych ramkach, bo nie znalazłem ich w innych miejscach. Pozostawmy w tajemnicy miejsce ich umieszczenia, ale omówmy, to co najważniejsze. Oba działają bardzo dobrze. Z kolei system uwydatniania głosów zapewnia wysoką jakość połączeń telefonicznych. Rozmówcy nie skarżyli się na jakiekolwiek zakłócenia podczas rozmowy. Co więcej, szumy i hałas otoczenia były dobrze stłumione. Jedynie, do czego mógłbym się doczepić, to minimalnie gorszy zasięg anteny, w miejscach gdzie, co prawda droższe modele, ale pozwalały jeszcze na rozmowę. Warto zaznaczyć, ze Wiko Robby ma on obracany interfejs, dzięki czemu nie trzeba się martwić, którą stroną odbieramy telefon.


W Wiko Robby zamontowano 5,5 calowy ekran IPS o rozdzielczości HD (1280x720px). Zagęszczenie wyświetlanych pikseli to 267 ppi. W tzw. średnio-niższej półce smartfonów jest to wartość wystarczająca. Ekran oferuje jasność 500 nitów oraz przyjemne dla oka kolory i wyrazisty obraz. Czujnik oświetlenia sprawnie reagował na zmianę jasności i szybko dostosowywał poziom jasności do otoczenia. Jasność wyświetlanego obrazu w zupełnej ciemności pomimo ustawienia na minimum (bądź automatyczną) jest dość wysoka i może dawać dość spory dyskomfort przy dłuższym użytkowaniu w nocy. Jeśli chodzi zaś o dzień, to bez problemów dostrzeżemy szczegóły na wyświetlaczu w dzień słoneczny. Szerokie są też kąty widzenia. Duże rozmiary (155 x 79.1 x 10 mm ) należy przypisać oczywiście ekranowi, ale także sporym ramkom dookoła ekranu – szacunkowa powierzchnia ekranu do czołowego panelu – 68,24%. Inżynierowie Wiko pomyśleli również o tych, którzy często obsługują smartfon jedną ręką, implementując tryb One hand, ułatwiający korzystanie z tak dużego ekranu. Przesuwając palcem po dolnej belce od lewej do prawej zmniejszymy ekran tak by był bardziej w zasięgu palców jednej dłoni. Zastosowany panel dotykowy obsługuje multitouch (maks. 5 punktów dotyku), ale do jego czułości mam trochę zastrzeżeń. Zdarzało mi się, że musiałem kilkukrotnie powtórzyć polecenie, bo smartfon nie reagował na dotyk. Po obcowaniu ze smartfonami z najwyższej półki różnica jest widoczna, jednak jeśli jest to pierwszy smartfon, jaki kupujecie, będzie on w zupełności wystarczający. Warto też zaznaczyć, że bardzo szybko się ono palcuje, co estetów z czasem może irytować. Telefon otrzymałem do testów, więc nie sprawdzałem jego wytrzymałości na rysowanie. Wiko Robby wykrywa pięć palce, co można usprawiedliwić niską ceną telefonu. Jego ekran jest czuły, jednak w żaden sposób nie równa się z telefonami z wyższej półki cenowej. Szkło wyświetlacza jest minimalnie zatopione w obudowie, dzięki czemu nawet, kiedy położycie go wyświetlaczem do powierzchni nie powinno wam grozić porysowanie powierzchni. Na uwagę zasługuje za to wsparcie dla technologii MiraVision, która pozwala użytkownikowi na wybór jednego z trzech trybów prezentowanego obrazu – standardowy, żywy oraz użytkownika.


Na górze mamy gniazdo słuchawkowe 3,5 mm. Na dolnej krawędzi umieszczono port microUSB 2.0, ze wsparciem OTG oraz mikrofon.


Lewa krawędź Robby jest zupełnie pusta, natomiast po przeciwnej prawej stronie umieszczone zostały przyciski regulacji poziomu głosu oraz włączenia/uśpienia.


Zdejmowana pokrywa baterii została wykonana z lekkiego aluminium, została pokryta farbą, która ładnie załamuje światło. W obudowę wkomponowano kolejno zagłębiony obiektyw aparatu, diodę LED, oraz ładnie skomponowane logo producenta z nazwą marki.


Po zdjęciu klapki nowości nie ma, czyli tradycyjnie uzyskujemy dostęp do wymiennego akumulatora, oraz dwóch kart mocroSIM i slotu na karty pamięci microSD. Dwa sloty na karty SIM działają w trybie Dual-SIM Standby – obie karty są w stanie czuwania. Kiedy rozmawiamy, używając jednej z nich, druga – w zależności od ustawień – np. przekierowuje dzwoniącego na pocztę głosową.