Wygląd, obudowa, wyświetlacz

Trzeba przyznać, że w bezpośrednim kontakcie wygląd telefonu robi wrażenie. Najprawdopodobniej jest to rezultat rzucającej się w oczy czerwonej obudowy. Kolor i design urządzenia sprawia, że nie sposób pomylić go z jakimkolwiek innym produktem konkurencji. Każdy komu miałem okazję pokazać HTC Desire HD. Fakt ten może dziwić. Tym bardziej, że mamy tu do czynienia z plastikową obudową.


Smartphone ma wymiary 123.9 x 60.2 x 13.9 mm. Ten ostatni w porywach dochodzi do 17.95 mm a jest to wynik zastosowania bogatszej niż u konkurencji optyki obiektywu. Analogiczna sytuacja miała miejsce w modelu N8. Dość powiedzieć, że podobną charakterystyką odznaczały się również takie telefony konkurencji jak chociażby Sony Ericsson k750i lub k800i. Każdy z nich wprowadzał nowy rozdział jeśli chodzi o jakość uchwyconych zdjęć za pomocą telefonu komórkowego. Nie inaczej jest i tym razem o czym zamierzam napisać w dalszej części testu.


Jeśli chodzi o rozmieszczenie poszczególnych przycisków to należałoby zacząć od przodu urządzenia. Tuż pod ekranem znalazło się miejsce dla 3 klawiszy. Zainicjowania i zakończenia połączenia. Pomiędzy nimi znajduje się opcja Menu. Prawy bok urządzenia zajmują spust migawki aparatu, suwak blokady oraz dwa przyciski regulacji głośności telefonu. Na górze smartphona znajdziemy 3,5 mm wejście Jack, chronione zaślepką wejście microHDMI oraz złącze microUSB. Dodatkowo umieszczono tam wejście drugiego mikrofonu. Pierwszy z nich znajduje się na dole urządzenia razem z zaczepem na smycz telefonu.


Obudowa jest wykonana z plastiku. Podobnie jest z tylną klapką baterii i tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Niestety okazało się, że przy trzymaniu urządzenia ów element delikatnie „lata”. Wprowadzało to lekki dyskomfort podczas korzystania ze smartphona. Skoro już trzymamy się tylnej klapki to wypadałoby wspomnieć, że można ją łatwo zdjąć by uzyskać dostęp do baterii. Po jej wyjęciu naszym oczom ukaże się miejsce na kartę microSIM oraz microSDHC. Po wewnętrznej stronie klapki znajdziemy również moduł łączności NFC.


Okolice obiektywu zostały wykonane z metalu pokrytego błyszczącym lakierem. Niestety ze względu na zastosowaną optykę aparatu jest to najbardziej wystający element obudowy na którym spoczywa większa część ciężaru telefonu. W konsekwencji pojawianie się mniejszych lub większych rys w tym obszarze pozostaje tylko kwestią czasu. Na szczęście sam obiektyw znajduje się niecały milimetr pod metalową osłoną i nie sposób go uszkodzić poprzez położenie smartphona na płaskiej powierzchni.


Nokia Pure View 808 została wyposażona w 4 calowy wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości 640 x 360 pixeli, pokryty odpowiednio wyprofilowanym szkłem Corning Gorilla Glass 2,5D, które wystaje lekko ponad krawędzie obudowy telefonu. Zatrzymajmy się na chwilę przy kwestii wyświetlacza bo jest o czym pisać. Na pewno wypada pochwalić producenta za świetne kąty widzenia oraz rewelacyjną czytelność w pełnym słońcu. Technologia Clear Black robi swoje. Podobnie jest z wyświetlaniem kolorów. Nie są one tak przesycone jak u niektórych produktów konkurencji. Czarny wygląda tu jak czarny a nie jak szary.


Czas na drugą stronę medalu. Zastosowana rozdzielczość ekranu jest aż o połowę mniejsza niż u innych produktów konkurencji i widać to gołym okiem. Niemal od razu zauważyłem lekko postrzępione krawędzie ikon w menu głównym telefonu. Mało tego, wyświetlacz nie daje sobie rady z grafikami, które na innych telefonach są wyświetlane bez żadnych problemów (kolory są w porządku ale wciąż widać efekt postrzępienia i ogólnej pixelozy). Całość przedstawiają poniższe zdjęcia i screeny. Podobnie choć nieco lepiej jest w przypadku przeglądania treści za pośrednictwem przeglądarki internetowej. To samo widać na przykładzie czcionki niektórych aplikacji takich jak notatnik. Moje największe obawy dotyczące jakości wyświetlania zdjęć i filmów na szczęście się nie potwierdziły. Tu jakość obrazu prezentuje odpowiedni poziom.


Podsumowując wyświetlacz zastosowany w Nokii Pure View 808 i możliwości jakie sobą prezentuje budzi wyjątkowo ambiwalentne odczucia. Z jednej strony mamy tu świetną czytelność, kolory i kąty widzenia. Z drugiej zaś fatalną (w niektórych sytuacjach) rozdzielczość, która pozostawia wiele do życzenia.