Jak wytrzymały jest testowany Hammer Blade?


Smartfon na pierwszy rzut oka nie robi wrażenia niezniszczalnego, nie wygląda przyciężko, jak urządzenie schowane w pancerzu. Używając telefonu, na co dzień trudno sobie zdać sprawę z dodatkowych zabezpieczeń, które zastosowano. Każdy pancernik ma swoje słabe punkty, które staraliśmy się sprawdzić podczas dwutygodniowego testu, nie oszczędzając go w żadnym zakresie. Jak to wytrzymał, mogę ujawnić, że wyszedł z nich zwycięsko i nadal można go używać.


Pomimo kilku rysek na obudowie i wyświetlaczu przetrwał nasze katusze zaskakująco dobrze – nie starałem się jednak osiągnąć progu jego możliwości, czyli inaczej mówiąc – nie dążyłem za wszelką cenę do jego zniszczenia, chociaż producenta przestrzegłem przed taką możliwością.


Na początek sprawdziliśmy jego wytrzymałość na upadki. Hammer Blade bez uszczerbku zniósł serię upadków z wysokości stołu, a następnie z 2-3 m na różnego rodzaju podłoże (trawnik, ubita ziemia). Na wyżej się nie zdecydowałem, biorąc pod uwagę, że i tak najczęściej z rąk użytkowników, jeżeli telefon spada to najwyżej z około metra.


Po sprawdzeniu, czy wszystkie śrubki są dokręcone, a zaślepka zapewnia wodoszczelność – z informacji prasowych ma on przetrzymać całkowite zanurzenie w wodzie dłużej niż 30 minut, przystąpiłem do testów na zabrudzenie i zalanie.

Hammer Blade bez trudu zniósł kąpiel w basenie oraz pobyt w błocie, chociaż w tym drugim przypadku wymagał po tym solidnego płukania pod bieżącą wodą. Jak widać z poniższych filmów Blade kurzu i wody się nie boi i bez szwanku przechodzi wszystko, co może spotkać outdoorowy telefon – w domu, w pracowni, na budowie, w trudnym terenie, przy dużych mrozach jak i przy wysokich temperaturach i wilgotności.