Licytacja na częstotliwości 800 MHz i 2,6 GHz zacznie się pod koniec stycznia, a skończy prawdopodobnie w lutym. Nie dziwi, że wzbudza tyle emocji polityków, urzędników i przedsiębiorców – to gra o duże udziały w rynku – mówi PAP szefowa UKE Magdalena Gaj.

Wokół aukcji jest gorąco, ale w ogóle mnie to nie dziwi. To dlatego, że to gra o duże pieniądze i udziały w rynku. W tym przypadku nawet politycy przyłączyli się do dyskusji. To świadczy o tym, że te częstotliwości są bardzo cenne wielopłaszczyznowo, skoro jest takie zainteresowanie. Cieszy mnie to, bo mimo że UKE był w tym czasie wielokrotnie atakowany, wydaje mi się, że dzięki temu problem szeroko pojętej cyfryzacji i dostępu do internetu przebił się do opinii publicznej. Nie boję się dyskusji, ważne jednak, by była ona merytoryczna, a najważniejszy był w niej konsument, który w przyszłości zyska dostęp do szybkiego internetu – skomentowała dla PAP Magdalena Gaj.

Zdaniem Prezes UKE zaprezentowana formuła aukcji jest jednym z najbardziej transparentnych i konkurencyjnych trybów wyłonienia zwycięzców. – Przetarg ma sens wtedy, kiedy chcemy, aby na rynek wszedł zupełnie nowy podmiot, bo wtedy dostaje on więcej punktów za konkurencyjność lub wtedy, gdy rynek telefonii komórkowej jest niekonkurencyjny. W Polsce ceny połączeń telefonicznych i internetu są najniższe w Europie. Mamy bardzo konkurencyjny rynek, który szybko się rozwija i nie znajduję przesłanek do tego, by dodatkowo badać jego konkurencyjność przez przetarg – uważa.
Na pytanie PAP, czy nie było możliwości przydzielenia każdemu z czterech dużych operatorów po 25 proc. dostępnych częstotliwości? – Prawo telekomunikacyjne na to nie pozwala. Niezbędna jest procedura selekcyjna. Musielibyśmy je zmienić – odpowiedziała Szefowa UKE.

Z wywiadu dowiedzieliśmy się także, że w tym procesie pieniądze nie są najważniejsze. Minimalne wpływy z aukcji zostały określone przez UKE w ten sposób na 1,8 mld zł. Cena wywoławcza jednego bloku w częstotliwości 800 MHz została określona przez UKE na poziomie 250 mln zł (za blok 2600 MHz będzie to 25 mln zł). Cena wywoławcza wszystkich pakietów to 1,5 mld zł, ale jak podkreślono w raporcie KIG, biorąc pod uwagę kwoty uzyskiwane w poprzednim postępowaniu, można oczekiwać wpływów o 1 mld większych.

Z mojego punktu widzenia najważniejsze jest jak najszybsze uwolnienie częstotliwości, ponieważ konsument musi uzyskać dostęp do usługi nowej jakości. Oczywiście jeżeli sprzedajemy dobro rzadkie – jakim są częstotliwości – będące własnością państwa, nie widzę powodu, byśmy nie chcieli za to pieniędzy. To jest naturalne, że Skarb Państwa chce na tym zarobić – podkreśla Gaj.

Warto wskazać, że jeżeli któryś z Operatorów wylicytuje kwotę, którą nie dysponuje, sztucznie zawyży cenę, a następnie nie odbierze swojego zakresu częstotliwości, nie oznacza to, że ta paczka częstotliwości nie zostanie sprzedana. – Przejmie je następny na liście podmiot. Co więcej, jeżeli ktoś nie odbierze częstotliwości, może nie zostać dopuszczony do nabycia kolejnych zakresów częstotliwości – dodaje Szefowa Regulatora.

Magdalena Gaj spodziewa się też zaskarżenia wyniku aukcji. – Od końca lat 90. każdy przetarg był zaskarżany. Jednak ta aukcja jest naprawdę dobrze przygotowana i przemyślana. Zaskarżenia będą, ale bezskuteczne – uważa.

Na najważniejsze pytanie odnośnie „Kiedy ruszy aukcja?” – Licytacja może trwać zarówno jeden dzień, jak i miesiąc. Nie wiemy, do jakich kwot będą chcieli dojść przedsiębiorcy. Kwota minimalna za częstotliwości 800 MHz wynosi 250 mln zł. Skończymy aukcję dopiero wtedy, kiedy żadna firma nie powie, że da więcej. Jednego dnia takich rund negocjacyjnych może być pięć, z przerwami między sesjami. Rozpoczęcie licytacji planujemy na koniec stycznia i mam nadzieję, że w lutym będzie zakończona. Po przeprowadzeniu aukcji rozpoczniemy proces rezerwowania częstotliwości i zacznie się postępowanie administracyjne – jak mówiłam, spodziewamy się wielu wniosków, zaskarżeń itp. Mam nadzieję, że etap administracyjny uda nam się zakończyć w pierwszym półroczu 2015, jednak nie wiem czy będzie to kwiecień, maj czy czerwiec – mówi.

Umożliwienie Polakom powszechnego dostępu do sieci zaczyna być więc sprawą fundamentalną. Dlatego wśród warunków, jakie muszą spełnić uczestnicy aukcji na nowe częstotliwości LTE, jest dostarczenie tych usług praktycznie na terenie całego kraju. W trwającym przetargu UKE zobowiązuje zwycięzców do pokrycia zasięgiem sieci prawie 90 proc. gmin, w szczególności tych ze słabym dostępem do internetu. I to szybko. Zwycięzcy będą mieli 24 miesiące na dotarcie do co najmniej 83 proc. gmin, o liczbie mieszkańców poniżej 30 tys. Gaj spodziewa się, że inwestycje rozpoczną się natychmiast po dokonaniu rezerwacji częstotliwości, – kiedy się zakończą nie wiem – dodaje. Jednak po roku, czyli już w 2016 r. mamy zobaczyć pierwsze efekty. W pierwszej kolejności inwestycje mają być dokonywane w gminach najmniejszych. Nie wyklucza to inwestycji w dużych aglomeracjach, jednak będą musiały być prowadzone równolegle.

PAP

Kan