Badania przeprowadzone przez Opinium Research wskazują, że 84 proc. ankietowanych robi w czasie podróży przynajmniej jedno selfie dziennie. Tymczasem kiedy skupiamy się na jednoczesnym trzymaniu aparatu i pozowaniu do zdjęcia, często nie dostrzegamy potencjalnych zagrożeń.

Polacy coraz częściej realizują swoje urlopowe marzenia. Jak podaje CBOS, w 2017 r. ponad połowa respondentów spędziła co najmniej 2 dni poza miejscem zamieszkania. Tegoroczne przewidywania także są optymistyczne – wyjazd planuje 58 proc. Polaków. Choć wielu osobom wydaje się, że nic nie jest w stanie zepsuć im wymarzonych wakacji, niemiłe wypadki mogą się pojawić zupełnie niespodziewanie.

Wakacje kojarzą się przede wszystkim z czasem beztroski, relaksu i kumulowaniem energii na kolejne pracowite miesiące. Trzeba jednak pamiętać, że urlop nie zwalnia nas z myślenia o bezpieczeństwie swoim i bliskich. I choć 68 proc. respondentów badania Nationale-Nederlanden „Dojrzałość finansowa Polaków” uważa się za osoby zapobiegliwe, nawet oni mogą dać się zaskoczyć. Warto zatem jeszcze przed wyjazdem upewnić się, czy jesteśmy przygotowani także na bardziej niestandardowe ryzyka.

Selfie tylko dla uważnych

Badania przeprowadzone przez Opinium Research wskazują, że 84 proc. ankietowanych robi w czasie podróży przynajmniej jedno selfie dziennie. Tymczasem kiedy skupiamy się na jednoczesnym trzymaniu aparatu i pozowaniu do zdjęcia, często nie dostrzegamy potencjalnych zagrożeń.

Internet jest pełen kuriozalnych historii wypadków, którym ulegają amatorzy selfie. 5 dni hospitalizacji i 150 tysięcy dolarów za kurację po próbie zrobienia zdjęcia z grzechotnikiem przez 60-letniego mężczyznę z San Diego (USA), liczne złamania u nastolatki z Kolumbii w wyniku nieuważnego fotografowania wodospadu czy poparzenie ciała po dotknięciu przez 20-letniego Chorwata przewodów elektrycznych podczas robienia selfie na dachu pociągu to tylko niektóre z nich.

Nie zawsze jednak jesteśmy winni samym sobie. „Raport o stanie zachowania zabytków nieruchomych w Polsce” ocenia stan 10 proc. zabytków jako zły. Kiedy podczas jednoczesnego zwiedzania i robienia zdjęć ukruszy się pod nami stopień, już tylko moment dzieli nas od kontuzji, która może zepsuć nam urlop. Jeśli jednak zawczasu zadbamy o ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW), unikniemy ponoszenia związanych z tym kosztów.

Kosztowna chwila nieuwagi

Choć fotografia wydaje się stosunkowo bezpiecznym hobby, może prowokować nieprzyjemne sytuacje. Szczególnie bolesne finansowo może okazać się zniszczenie sprzętu. Jeśli to skutek naszej nieuwagi, pozostaje pogodzić się ze stratą i kosztami naprawy czy wymiany sprzętu. Trudniejsza może okazać się sytuacja, kiedy cudzy aparat ulegnie uszkodzeniu z naszej winy. Trzeba też pamiętać, że odpowiadamy za straty spowodowane przez pozostające pod naszą opieką dzieci. Tymczasem wystarczy moment, by maluch strącił z sąsiedniego stolika cenny sprzęt.

Taka chwila nieuwagi może nas drogo kosztować. Podczas gdy cena przeciętnego aparatu to kilkaset złotych, dobry sprzęt fotograficzny może być wart nawet 5 tysięcy złotych. W takiej sytuacji trzeba liczyć się z tym, że właściciel ma prawo dochodzić od nas odszkodowania – także na drodze sądowej. Naprawa zniszczonego sprzętu może nas wtedy kosztować równowartość kilkudniowego rodzinnego wyjazdu. Przed takimi kosztami można się uchronić, jeśli ubezpieczenie ma rozszerzenie obejmujące, wspomnianą już, odpowiedzialność cywilną (OC) – naszą i bliskich.

źródło: NewsrmTV