Do oferty marki Hama dołączyła zminiaturyzowana, szybka ładowarka z technologiami Power Delivery i Qualcomm Quick Charge 2.0/3.0, przeznaczona do smartfona oraz tabletu. Taki sprzęt, podobnie jak powerbank, dobrze jest mieć zawsze pod ręką. Dzięki temu unikniemy podłączania telefonu do publicznych stacji ładowania w galeriach handlowych, hotelach czy na lotniskach, co może się skończyć zawirusowaniem jego oprogramowania.

O tym ostatnim zjawisku zrobiło się głośno za sprawą niedawnego wpisu na oficjalnym profilu FBI Denver na Twitterze. Słynna amerykańska agencja wywiadowcza ostrzegła w nim, żeby w obawie przed hakerami unikać korzystania z darmowych stacji ładowania do telefonów, które możemy spotkać w wielu miejscach publicznych – centrach handlowych, lotniskach, restauracjach czy hotelach. „Przestępcy wymyślili sposoby wykorzystania publicznych portów USB do wprowadzenia złośliwego i śledzącego oprogramowania na urządzenia. Noś ze sobą własną ładowarkę i kabel USB, a zamiast nich korzystaj z gniazdka elektrycznego.” – głosi wpis. O tym samym zaalarmowała jednocześnie inna amerykańska agencja – Federalna Komisja Łączności.

Ostrzeżenie spotkało się z głośnym odzewem medialnym, gdyż mało kto na co dzień zwraca uwagę na tego typu zagrożenie. To błąd, w efekcie możemy paść ofiarą złodziei i hakerów, którzy włamią nam się do telefonu czy tabletu, zobaczą prywatne wiadomości oraz multimedia, będą nas podsłuchiwać, a także wyłudzą nasze dane osobowe czy logowania do różnych stron, profili w mediach społecznościowych lub kont bankowych. Skutki nieostrożności mogą być wręcz opłakane.

Kłócić się z FBI nie wypada, dlatego przy dłuższej nieobecności w domu własna ładowarka i kabel powinny zostać akcesoriami obowiązkowymi. I tutaj kłania się premierowa propozycja z portfolio niemieckiej marki Hama, czyli model mini z dwoma złączami: obustronnym USB-C oraz USB-A. Jej maksymalna moc wynosi 32 W (20 W poprzez USB typu C i 12 W przez USB-A). Ta kompaktowa biała ładowarka, mieszcząca się bez problemu w kieszeni każdej kurtki, plecaka czy w damskiej torebce, została zaprojektowana dla smartfonów o dużej mocy ładowania. Gwarantuje szybkie zasilanie energią baterii telefonu do stanu 60% w 30 minut. Przyda się szcególnie dlatego, gdyż dziś do urządzeń najnowszych generacji producenci często nie dodają ładowarki.

1 Oto najnowsza ładowarka Hama mini o mocy 32 W.png

Nie mogło tu zabraknąć technologii Qualcomm Quick Charge 2.0/3.0, umożliwiającej czterokrotnie szybsze ładowanie w porównaniu do konstrukcji jej pozbawionych. Ładowarka dysponuje również technologią Power Delivery, pozwalającą na błyskawiczne i jednocześnie bezpieczne ładowanie urządzenia nawet do 5 razy szybciej. Inteligentny chip sam rozpoznaje sprzęt i automatycznie dobiera prąd o właściwym napięciu, bez ryzyka uszkodzenia akumulatora. W komplecie znajdziemy też odpowiedni kabel ładujący, co zapewnia maksymalną prędkość ładownia. Za taki zestaw zapłacimy ok. 99 zł.

Rozwiązaniem alternatywnym jest spakowanie powerbanka o odpowiednio dużej pojemności, dającej nam niezależność od źródeł ładowania nawet na kilka dni. Przykładem jest Hama Power Pack Supreme 24HD o pojemności 24000 mAh. Wystarczy na kilkukrotne naładowanie telefonu, a zaopatrzony jest w cztery złącza: micro USB, USB-C i dwa USB-A. Można więc zasilać energią parę gadżetów jednocześnie.

Warto zwrócić na gumowaną i miękką w dotyku obudowę oraz zintegrowany wskaźnik naładowania w formie lampek LED, wyrażający sytuację w czterech stopniach (100%, 75%, 50% i 25%). W zestawie znalazł się oczywiście przewód ładujący USB-A do USB-C o długości 0,25 m. Sugerowana cena detaliczna urządzenia wynosi 179 zł.

Jeden lub drugi wybór gwarantuje nam coś nie do przecenienia – spokój ducha i pewność, że przy tak banalnej codziennej czynności jak uzupełnianie smartfona energią nie stracimy nad nim kontroli, a przy okazji danych oraz oszczędności życia.