Nokia Lumia 1020 to urządzenie które już od samej premiery wzbudzało duże zainteresowanie, a media szumnie reklamowały „wypasionego” smartfona Nokii. Jednocześnie rozgorzała dyskusja czy połączenie Nokii z Windowsem oraz aparatem 41 Mpix z PureView wróży sukces i pomoże podnieść się podupadającej firmie. Sprawdźmy jak w praktyce i w ujęciu normalnego użytkownika sprawdza się owe urządzenie i przypadkowo nie zostało przereklamowane. Zapraszam do przeczytania testu Nokii Lumia 1020.


Całość tradycyjnie już jak to bywa w serii Lumia zapakowane w charakterystyczne kolorowe pudełko typu „szufladka”. Testowany egzemplarz to kolor czarny… szczerze spodziewałem się jaskrawego, żywego koloru do czego przyzwyczaiła mnie linia Nokii, lecz czarny kolor równie elegancko się prezentuje. Może nie przyciąga tak wzroku jak pozostałe kolory i na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykłe urządzenie, lecz już po chwili możemy dojrzeć charakterystyczny dla Lumii design.


W zestawie znalazło się oczywiście urządzenie, specjalny kluczyk do wyciągania karty SIM, ładowarkę sieciową, kabel MicroUSB oraz słuchawki – oczywiście w kolorze telefonu czyli czarnym. Szczerze mówiąc klasa urządzania, a przede wszystkim cena sugerowała by bogatsze wyposażenie, ale niestety musimy się zadowolić tym co daje producent.