Jak poinformował Google na swoim blogu – pracownikom firmy udało się odkryć lukę programową, która stała się przyczyną wycieku danych osobowych 52,5 mln użytkowników portalu Google+
Luka znajdowała się w ostatniej aktualizacji, która została wydana w listopadzie. Aplikacje innych producentów mogły uzyskać informacje o nazwach kont Google+, wieku użytkowników, rodzaju ich działalności, a także adresach e-mail. Dostęp do informacji możliwy był także wtedy, gdy użytkownik zablokował widoczność swoich danych dla wszystkich.
Dostawcy zewnętrznych aplikacji nie mieli na szczęście dostępu do informacji o charakterze finansowym, haseł i innych poufnych danych. W związku z tym incydentem, kierownictwo Google zdecydowało się na wcześniejsze zamknięcie Google+ dla zwykłych użytkowników.
no to czekam na kary z rodo
Zgadzam się z powiedzeniem, że jeśli internauta nie płaci, to sam jest towarem, ale uważam, że nie musi to oznaczać gromadzeniach danych o internaucie. Jeśli wierzyć oficjalnym zapewnieniom, w DuckDuckGo reklamy są powiązane tylko z tym, czego szukamy teraz a nie z naszą historią. Tak więc wychodzi na to, że śledzenie internautów jest potrzebne tylko do zwiększenia zysków. Bez śledzenia zyski by były, ale mniejsze.
Co do prywatności, jestem nołlajfem, więc nadal w Internecie nie umieszczam swoich danych osobowych i nie załatwiam spraw finansowych albo urzędowych. Nie martwię się więc tym, że wielkie portale gromadzą statystyki na mój temat, a z DuckDuckGo korzystam głównie po to, żeby nie wspierać monopolu Google’a, a nie z powodu prywatności. W drugiej kolejności mogę korzystać nawet z Binga, a przecież wiem, że Microsoft też mnie śledzi.