Kolejne zastosowania najnowszych technologii mobilnych potrafią nas coraz bardziej zaskakiwać. Breloczki Bluetooth, które wywołują alarm w telefonie po oddaleniu się od nich, nie są niczym nowym. Trakkies, choć je przypominają, są jednak czymś dużo bardziej zaawansowanym – monitorują ruch dużo bardziej precyzyjnie, a do tego są niezależne od smartfona.


Idea Trakkies polega na stworzeniu sieci komunikujących się ze sobą znaczników, które umożliwiają na precyzyjne określenie wzajemnego położenia. Istotą całej siatki jest wykorzystanie możliwie dużej liczby znaczników, co zwiększy dokładność monitorowania lokalizacji. Trakkies występują w dwóch wariantach: Micro oraz Tagg. Pierwszy stanowi podstawę całego systemu, wyposażono go w NFC, głośnik, 13 LEDów oraz oczywiście Bluetooth, w standardzie 4.2. Ma też programowalny przycisk, a jego obudowa jest wodoodporna. Drugi z nich jest mniejszy i prostszy, a w efekcie też niż Micro. Został stworzony z myślą o doczepianiu go do mniejszych przedmiotów, zasięg jego komunikacji jest bowiem ograniczony do 70 cm – w przypadku wersji Micro wynosi on aż 180 cm.


Znaczniki lokalizują się wzajemnie, dzięki czemu po oddaleniu się jednego zbyt mocno od pozostałych może zostać włączony alarm. Zakres ich zastosowań jest jednak o wiele większy, niż informowanie o zgubieniu przedmiotu. Mogą bowiem być stosowane jako czujniki otwarcia drzwi, nośnik wiadomości udostępnianych przez NFC, sterowania automatyką domową (są kompatybilne z IFTTT) czy nawet wskaźnik tego, czy dany przedmiot został upuszczony.

Trakkies są wciąż w fazie finansowania, jeśli uda się zebrać potrzebne fundusze, to wejdą do sprzedaży na początku 2016 roku. Ceny zaczynają się obecnie od 64€ za zestaw dwóch znaczników Micro oraz 66€ za komplet trzech znaczników Tagg.

Źródło: Connected Magazine

Kan