Tym razem do moich rąk trafiła Nokia Lumia 820, następczyni cenionej i chwalonej Lumii 800. Nie ukrywam, że czekałem na nią z niecierpliwością, gdyż jest to model który mnie zainteresował zaraz po tym gdy Nokia ogłosiła jego premierę. Jestem ciekaw czy moja fascynacja owym modelem się utwierdzi, czy będzie wręcz odwrotnie.


Wszystkie Lumie wyróżniają się na tle smartfonów pozostałych marek, mają charakterystyczny design i już na pierwszy rzut oka wiemy że to produkt współpracy Nokii i Microsoftu. Lumia 820 dostępna jest w kilku kolorach, czarnym, białym, czerwonym, fioletowym, szarym, niebieskim i żółtym. Właśnie tą ostatnią mam przyjemność, Wam drodzy czytelnicy opisać.


Egzemplarz, który opisuję już co nieco przeszedł… co tylko potwierdza fakt, że nic nie jest wieczne. Widać liczne ryski i otarcia na obudowie, a wyświetlacz który został zabezpieczony przed uszkodzeniami posiada widoczne zarysowania.

Całość zapakowana w kolorowe ładnie się prezentujące pudełko, otwierane, a raczej wysuwane jak szufladka.


W zestawie znajdziemy oczywiście urządzenie z baterią, słuchawki kolorystycznie dopasowane do koloru telefonu – w tym wypadku żółte wraz z wymiennymi końcówkami, kabel microUSB, przejściówkę sieciową/USB do ładowania oraz kartę gwarancyjną i książeczki.