Wzrost cen tabletów i smartfonów na rynku krajowym nawet o 8 procent i wzrost zainteresowania ich zakupem poza Polską – takie skutki może mieć objęcie opłatą reprograficzną tego typu urządzeń mobilnych. Tak przynajmniej wynika z Raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową analizującego potencjalny wpływ opłaty reprograficznej na ceny produktów nimi objętych.
Opłata reprograficzna to opłata od kopiowania legalnie pozyskanych utworów w ramach tzw. dozwolonego użytku osobistego. W zamyśle ma zrekompensować straty ponoszone przez twórców w związku ze zwielokrotnianiem ich dzieł przy wykorzystaniu określonych urządzeń i nośników.
Opłatą od legalnego kopiowania objęta jest większość urządzeń elektronicznych oraz nośników, np. twarde dyski w komputerach, karty pamięci w smartfonach, papier do drukarek, które potencjalnie mogą zostać wykorzystane przez konsumenta do wykonania kopii utworów. Opłata doliczana jest do ceny pierwszego zakupu i stanowi nawet do 3% wartości sprzętu umożliwiającego powielenie utworu.
Wokół opłaty reprograficznej narosło wiele kontrowersji w związku z planem objęcia nią tabletów i smartfonów. Przedstawiciele Organizacji Zbiorowego Zarządzania prawami Autorskimi (m.in. ZAIKS) argumentują, że opłata ta w świetle prawa powinna zostać przeniesiona również na te urządzenia, bo według nich są one wykorzystywane do kopiowania utworów, a zatem właściciele praw autorskich potencjalnie ponoszą stratę. Przedstawiciele producentów smartfonów i tabletów (ZIPSEE) argumentują z kolei, że zachowania konsumentów świadczą o tym, że urządzenia te służą przede wszystkim do odtwarzania utworów zakupionych w serwisach on-line (np. Spotify czy Audioteka), a zatem wynagrodzenie twórcy powinno pochodzić z tego źródła, lub też do odtwarzania utworów w streamingu (np. poprzez YouTube), a zatem nie dochodzi do kopiowania i opłata reprograficzna nie powinna mieć zastosowania. Dodają też, że objęcie opłatą reprograficzną urządzeń mobilnych spowoduje wielokrotne obciążenie konsumenta. Dodatkową wątpliwość budzi to, czy i jaki wpływ na cenę tabletów i smartfonów mogłaby mieć opłata reprograficzna. ZAIKS twierdzi, że nie wpłynie ona na ceny produktów, a Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego argumentuje, że miałaby wpływ – i to znaczny – na cenę.
W związku z powyższym Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową opracował raport, którego celem było określenie, czy i jaki wpływ na cenę produktów na rodzimym rynku miałoby objęcie opłatą reprograficzną tabletów i smartfonów. Z raportu wynika, że opłata reprograficzna wpłynęłaby istotnie na cenę urządzeń mobilnych. Największy wpływ miałaby na urządzenia w dolnym segmencie rynku tabletów i smartfonów, gdzie wzrosty cen mogłyby sięgnąć nawet 8 procent. W efekcie należałoby spodziewać się spadku popytu na produkty w tym segmencie, bo obecnie postrzegane są one, jako modele atrakcyjne cenowo.
Dodatkowo wprowadzenie opłaty reprograficznej dotknęłoby również polskich przedsiębiorców i producentów, będących eksporterami urządzeń mobilnych (a takich jest coraz więcej). Brak zwolnień z opłaty reprograficznej lub przewidzianego systemu zwrotu w przypadku sprzedaży eksportowej spowoduje, że produkty z Polski staną się relatywnie droższe na rynkach zagranicznych.
– Z kolei importerzy smartfonów i tabletów zmuszeni będą podnieść ceny urządzeń sprowadzanych na rynek polski – mówi dr Bohdan Wyżnikiewicz, autor raportu, i dodaje – Wprowadzenie takiej opłaty spowoduje więc przesunięcie popytu z rynku krajowego do sklepów i hurtowni zagranicznych, które ze względu na niższe ceny staną się bardziej konkurencyjne w stosunku do polskich sprzedawców.
W opinii zespołu badawczego istnieje zagrożenie, że po wprowadzeniu opłaty nastąpi większy napływ urządzeń mobilnych z zagranicy, które zostaną wprowadzone na rynek krajowy z pominięciem oficjalnych kanałów dystrybucji.
Joanna Niemiec
LB Relations
Zaiks znowu wprowadza odpowiedzialność zbiorową za piractwo…
Niech będzie ten podatek ale pod warunkiem, że piractwo będzie legalne.
Taki Cugowski z budki suflera pozniej narzeka, ze ma emeryture głodową. Przypomina mi to mojego sąsiada, facet ma kasy jak lodu, firma zatrudnia kilkanascie osob, jeden z pracownikow upomnial sie o podniesienie skladek emerytalnych, bo na umowie jedno, a w kopertę drugie. Wtedy on tłumaczył, że sam placi najniższą skladę i też bedzie mial najnizsza emeryture. Róznica jest taka, ze taki „artysta”, czy biznesmen zarabia wielokrotnie wiecej niz pracownik z najnizsza, ktoremu ledwie starcza od pierwszego do pierwszego. Piszę o tym dlatego, bo ZAIKS tłumaczy sie, że troszczy sie wieloma artystami na emeryturze.
Może niech opodatkują też długopisy i ołówki, farby, płótno i ściany, bo mogę coś skopiować.