Naukowcy z Monachium twierdzą, że zamknięcie Megaupload miało duży wpływ na przychody z tegorocznych dzieł filmowych.
Zamierzenie było odwrotne. To właśnie zamknięcie tego serwisu miało spowodować, że osoby nielegalnie oglądające filmy skuszą się na pójście do kina.
Według naukowców dzielenie się plikami jest mechanizmem, który powoduje że ci którzy mięli ochotę zapłacić za produkt wyjściowy po obejrzeniu nielegalnej kopii zapłacą za nią, na przykład idąc do kina.
Jest to oczywiście tylko badanie. Spadek wpływów z biletów w porównaniu z rokiem ubiegłym może wynikać z różnych czynników. Mógł do tego przyczynić się wszechobecny kryzys.
Źródło:The Next Web
Grafika:.sxc.hu
Marcin Kusz
I bardzo dobrze, masz babo placek.
JA to widzę trochę inaczej. Wielu ludzi nie umie ściągać fumów z sieci . Tak są tacy:)
Ci co umieją ciągać filmy po ich obejrzeniu rozmawiają o nich.
Jest to swoista reklama . Ci co nie sciągneli poszli po prostu do kina.
Dzięki stronom podobnym do Megaupload uniknąłem wielu kijowych filmów w kinach a wybierałem dobre filmy. Jak widać MAFIAA sama sobie szkodzie, zarówno w kinematografii jak i muzyce.
Dodam tylko, że nie należę do tych, którzy muszą w dniu premiery, albo nawet wcześniej obejrzeć film. Nie rozumiem takich ludzi. Co to daje? Prestiż jakiś czy co? Może jako prowincjusz tego nie rozumiem, ale może dzięki temu i na szczęście nie muszę? 😉
Jak ktoś chce, to może sobie tanio skompletować fajną kinotekę. I to zawierającą całkiem wartościowe pozycje. Jednak komu na tym zależy, skoro film się ogląda raz, chwali się tym, że się obejrzało zanim ktoś inny z towarzystwa zobaczył i to wystarczy. Ja się nie spotykam, albo coraz rzadziej spotykam z ludźmi, którzy idą do kina czy włączają sobie stary, ulubiony film – z róznych powodów…
Podobna sytuacja jest z muzyką. Codziennie jakieś nowe gwiazdki ozbłyskają na niebie i trzeba to „mieć”, znać. Ja nie znam co się dzisiaj gra – „moje” radio tego nie puszcza. Nie mam domu zawalonego pytami – wystarczy te kilkaset pozycji (regularniw zwiększane oczywiście), do których wracam często, a to czego rzadziej słucham, kupuję u legalnych dostawców w Sieci – da się, bo nie jest wcale drogo. Jednak to zawsze powiedzmy te 10 groszy jest a nie darmo, więc dla niektórych to chore co robię zapewne 😉
Nie. Nie jest tak, zże rację mają jedni albo drudzy. Bo wg mnie nie jest zależna sprzedaż biletów czy nośników od dostępu do nielegalnych zasówbów – w jedną albo w drugą stronę. Jeśli ktoś mówi, że woli rzucić okiem albo uchem, zeby wiedzieć czy warto zapłacić, to są od tego „próbki” na stronach twórców, recenzje itp. W ten sposób ktoś próbuje przed zakupem pieczywa, owoców, mebli itd.?
Problem nie ma jednego źródła… W moim miescie były 2 dobrze prosperujące kina. Jako nastolatek byłem w kinie raz na tydzień – dwa tygodnie a nie mniej niż, co najmniej raz w miesiącu. Dodam, ze czasy były inne, bo to było ponad ćwierć wieku temu 😉
A dzisiaj? Kina nie ma żadnego – już od wielu lat, jakaś namiastka czasem jest z projektora tylko podobno w tzw. domu kultury – sali teatru miejskiego 😉
Kiedy byłem w kinie? Dwa lata temu? I nie chodzi o pieniądze za bilet. Chodzi o czas. Te nowoczesne kina z tysiącem sal, są tylko poza prowincją – że tak sę wyrażę 😉 Musze do kina dojechać i wrócić (autem 2,5-3 godziny jeśli nie tracę czasu na nic innego), o komunikacji innej nawert nie wspominam, bo ukulturalnienie się w świątyni X muzy to cały dzień stracony – na co w dzisiejszych czasach może tylkoi celebryci, którym płacą za pokazywanie się na seansie filmowym – mogą sobie pozwolić. DVD? Owszem. Da się strawić. Jednak tu już inne aspekty wchodzą – jeśli już siedzę w domu to po co płacić (to mniej niż bilet na 2 osoby zwykle a leży do obejrzenia do śmierci – widza albo nośnika) skoro można mieć za rarmo? Do tego nie każdy ma nawet najprostszy odtwarzacz z „efektami” kina domowego, a na uniwersalny czytnik płyt podłączony do telewizora każdego raczej stać, nie mówiąc o komputerze, który jest niemal w każdym domu.
Już kilka razy widziałem podobne wyniki badań w różnych krajach na świecie . Oczywiście w szerszym wymiarze , jako wpływ tzw. „piractwa” na rynek . Niestety są to mało popularne badania , słabo rozpowszechniane w świadomości społeczeństwa . Dominuje za to jedynie słuszna teza o rzekomo wielkiej szkodliwości „piractwa ” Zapomina się o reklamowej roli tego „piractwa” , zapomina się o przyczynach „piractwa ” . A jest nią ogromna pazerność wielkich koncernów medialnych czy fiskusa . Przecież z zysków z jednej płyty CD twórca ma może 5% , a np dystrybutorzy 20-30% , fiskus 23% . To kto tu bardziej okrada twórców ??? Bez „piractwa” w dziedzinie oprogramowania rozwój takich krajów jak Polska byłby o wiele wolniejszy . To chyba wielkie koncerny non stop są oskarżane o praktyki monopolistyczne . Spadek ilości sprzedawanych płyt to nie wina „piractwa”lecz zmian sposobów dystrybucji . Spadek czytelnictwa następuje od lat , śmiem twierdzić , że dzięki e-bokom i audiobookom ma szanse wzrosnąć – o ile dystrybutorzy poskromią swoją pazerność . Tak więc problem „piractwa” nie jest tak jednoznaczny jak usiłuje nam wciskać propaganda podsycana interesami wielkich koncernów .
Wypisujecie [url=http://www.rankingmlm.com/managermlm/articles/article?id=569]mądrości kubusia puchatka [/url] , serwisów udostępniających streaming video lub hosting plików jest wiele, więc zamknięcie jednego nie ma znaczenia, jak zamykali rapidashare to też powinno być widać róźnice.