Londyńskie zamieszki to nie tylko płonące budynki i zdemolowane sklepy. We wtorek grupa hacktivistów TeaMp0isoN włamała się na oficjalnego bloga BlackBerry i zagroziła upublicznieniem danych pracowników firmy, chcąc ją w ten sposób ukarać za złożoną wcześniej deklarację współpracy z brytyjską policja w zakresie ścigania uczestników walk.
„Naprawdę chcecie zobaczyć rozwścieczoną młodzież na progach domów swoich pracowników?” – ostrzegają napastnicy. – Po deklaracji złożonej przez RIM taki atak był dość przewidywalny – komentuje na firmowym blogu Sean Sullivan, główny doradca ds. bezpieczeństwa F-Secure, fińskiego producenta oprogramowania zabezpieczającego.
Zamieszki wybuchające w kolejnych brytyjskich miastach są dość często nazywane „viralowymi niepokojami społecznymi”, ponieważ samozwańczy anarchiści, uczestniczący w ulicznych walkach, skrzykują się za pomocą mediów społecznościowych. W tym celu wykorzystują między komunikator BlackBerry Messager, używany w smartfonach tej marki. W rezultacie firma RIM w publicznym oświadczeniu zapowiedziała współpracę z brytyjskimi władzami przy ściganiu osób podejrzanych o wzniecanie rozruchów.
– To, co stało się później, było do przewidzenia – pisze Sean Sullivan na blogu F-Secure. Hacktiviści z grupy TeaMp0isoN przejęli kontrolę nad oficjalnym blogiem BlackBerry i zamieścili na nim swoją odpowiedź. „Drogi RIM-ie, NIE pomożesz brytyjskiej policji. Jeżeli to zrobisz, niewinni ludzie znajdujący się w niewłaściwym miejscu i czasie, którzy mają BlackBerry, zostaną bezpodstawnie oskarżeni – policja stara się aresztować jak najwięcej osób, by uchronić się przed kompromitacją” – tak zaczyna się oświadczenie umieszczone przez hakerów na firmowym blogu Research in Motion. Włamywacze oświadczyli też, że mają dostęp do bazy danych pracowników koncernu i nie zawahają się przekazać ich protestującym. „Naprawdę chcecie zobaczyć rozwścieczoną młodzież na progach domów swoich pracowników? Oszczędźcie sobie blamażu i podejmijcie właściwą decyzję” – grożą.
RIM natychmiast podjął próby usunięcia oświadczenia hakerów ze swojego oficjalnego bloga, jednak stosunkowo długo nie mógł sobie z tym poradzić. Napastnicy skwapliwie wykorzystali ten fakt do szyderstw publikowanych na Twitterze. Po jakimś czasie blog RIM został usunięty z sieci, by po kilku godzinach pojawić się ponownie, już w prawidłowej wersji.
– W dzisiejszych czasach często trudno jest rozróżnić hacktivism od cyberterroryzmu. Atak na producenta BlackBerry jest tego przykładem – mówi Michał Iwan, dyrektor zarządzający F-Secure Polska. – Nie możemy jednoznacznie ocenić pobudek hakerów – z jednej strony piszą o ochronie niewinnych ludzi przed aresztowaniami. Z drugiej, trudno pochwalać próbę blokady legalnych działań skierowanych na pomoc władzom w dotarciu do sprawców przestępstw, podobnie jak szantażowanie ujawnieniem danych niewinnych pracowników firmy. Jest to bardzo jasny przykład tego, że nawet słuszne oburzenie i zaangażowanie hacktivistów często prowadzi ich w ślepe uliczki bezprawia – dodaje Iwan.
Protesty społeczne w Londynie wybuchły po zastrzeleniu czarnoskórego mieszkańca Tottenhamu przez policję w wymianie ognia. Trwają już piąty dzień. Ogniska niepokojów zdążyły się przenieść z uboższych przedmieść w bogatsze regiony miasta. Uczestnicy zamieszek plądrują sklepy i podpalają budynki. Walki wybuchły także m.in. w Birmingham, Liverpoolu i Manchesterze – centrach brytyjskiego przemysłu, zanotowano też podobne incydenty w Sztokholmie. Media mówią na przemian o „intifadzie wykluczonych” i „rozwydrzonym tłumie”.
źródło: F-Secure
Kan
Obecna technika, m.in. mobilna wymiana informacji ułatwia nie tylko normalne życie, ale też skrzykiwanie się przestępców i zadymiarzy wszelkiej maści. Akta, przepisy i ustawy prawne nigdy nie nadążają za przestępczością. To, co się dzieje jest kolejnym wyraźnym sygnałem dla władz – UK i wszystkich cywilizowanych krajów EU, by ustanowić prawo, pozwalające siłom resortowym jak policja itp nie być tylko od parady i biernej obserwacji fali przestępczości. Władze muszą mieć prawo chirurgicznego eliminowania zadymiarzy, a dobrych snajperów nie brakuje żadnemu resortowi obrony lub bezpieczeństwa wewnętrznego. Ustanowienie i publiczne ogłoszenie uprawnień władz do eliminowania agresywnych osobników na gorącym uczynku nie tylko szybko przywróci opamiętanie pozostałym o porywczej 'żyłce’ i podburzania nastroju psychologicznego tłumu, ale wspaniale zda egzamin w przypadkach pojedynczych aktów przemocy, kiedy to wreszcie policjant, będący naocznym świadkiem przemocy lub gróźb jakiegoś bandyty wobec innych, będzie mógł natychmiast celnie wyeliminować takiego osobnika jako grożenia ludzi i mienia społeczeństwa ludzi pracujących i opodatkowanych, ludzi pragnących za swój trud bezpiecznie mieszkać i żyć. Po co się bawić w ceregiele i mając chwasta na 'dłoni’ pozwalać mu na odgrażanie, okaleczanie innych, palenie dobytku, rabunek, porywanie zakładników itp.?… Poi co potem wydawać miliony z państwowej kasy na kosztowne proceski i karmienie pokrętnych mecenasków, bulenie za specjalistyczne badania, by biegli wydali oświadczenie, iż biedactwo nie było świadome popełnionego czynu?… Podkreślam i przypominam, iż piszę tu o ewidentnych przypadkach osobników na gorącym uczynku lub ściganych tuż po przestępstwie. Wobec gwałtownego wzrostu bezprawia podzielam poglądy przewijające się już na internetowych forach, iż tacy z chwilą popełniania jednego z w/w czynów powinni obligatoryjnie tracić prawa ludzkie a zdobywać status śmiecia społecznego lub groźnego materiału biologicznego, aby władze mogły go szybko ‘sprzątnąć’ oraz zadysponować jego truchłem po eliminacji, np. sprzedać je chętnym instytutom badań albo preparatorni z Guben, egal, aby zdobyć środki na odszkodowania dla rodzin zamordowanych, leczenie i rehabilitację rannych, za zniszczenia materialne oraz koszty akcji i dofinansowanie wyposażenia, by jeszcze skuteczniej występować w obronie zagrożonego społeczeństwa, pragnącego spokojnie żyć i znającego pokojowe metody pertraktacji. W Niemczech czuję się bezpieczniej niż w Polce, m.in. dlatego, że Polizei, jeśli potrzebna i wzywana, pojawia się w parę minut, wyrasta niemal spod ziemi i czyni swoją powinność, a nie w ukłonach prosi bandytę albo wandala, by przestał niszczyć, grozić, bić, ranić, straszyć i odszedł spokojnie do domu, jak to bywa w kraju nad Wisłą, gdzie legitymuje się z lubością ofiary przemocy, a nie sprawców. Fakt, że i w DE są miejsca, gdzie ‘określone społeczności przybyłe niegdyś w gości’ budzą obawy nawet Polizei, np. sławetne berlińskie dzielnice Kreuzberg czy Neukölln. Władze nie mogą wiecznie pozostawać bezradne, w okowach przestarzałych aktów prawnych, chroniących chuliganerię, wandali i kryminalistów zamiast poszkodowanych. Podobnie rzecz się ma z techniką. Skoro po 2001 r. powszechnie stosuje się zagłuszanie systemów gsm w obliczu zagrożenia terrorystycznymi detonacjami przez smsy itp., władze powinny mieć też prawo – w razie takich zadym, jak wcześniej we Francji a teraz w UK – obligatoryjnego wglądu w kodowany przepływ informacji, m.in. dzięki usłudze BBM na terminalach firmy RIM, aby wyłuskać po treściach prowodyrów i pociągnąć do bezwzględnie surowej odpowiedzialności.
Aaaaameeeennn.
Jest takie proste powiedzonko. [i] Każdy kij ma dwa końce [/i]. Mam wrażenie że dla Ciebie ma tylko jeden koniec. Niestety to nie takie proste.
A ten tu palant ni w 5 ni w 10 co? Meszka sie sni czy co? 🙂
To do bejnietego dewota z amenem.
Eliminacja? Lekka przeginka.
Dziwi mnie po co RIM podała to do publicznej wiadomości zamiast po prostu udostępnić te informacje policji… Może im o to chodziło, aby było o nich głośno? A może próbują medialnie się oczyścić.
Lesh czy ty się zupełnie dobrze czujesz?
Moim zdaniem trzeba sobie czymś zabezpieczyć telefon przed taką inwigilacją. Nie chodzi o zadymiarzy – tych tępiłbym z zapałem, ale faktycznie o zwykłych ludzi, którzy znaleźli się tam gdzie nie trzeba… Już teraz policja za dużo o nas wie (operatorzy wydają im billingi i lokalizację praktycznie na ustną prośbę)…
@retaphin: Ależ są takie programy, chociażby firma podpisana pod artykułem coś takiego produkuje…