Pomysł, żeby wybrać się na znaną trasę Camino de Santiago pojawił się u mnie wiele lat temu. Jednak do jego realizacji przyszło trochę poczekać. Dogodny termin pojawił się dopiero w tym roku, kiedy to przez 2 tygodnie mogłem wyjechać samodzielnie do Hiszpanii pozostawiając dzieci pod opieką żony.

Na temat przygotowania plecaka do wielodniowej, samodzielnej wędrówki przez drogi i bezdroża Hiszpanii powstało wiele artykułów i wideo-poradników na Youtube. W artykule skoncentruje się jednak na gadżetach elektronicznych, które w trakcie wędrówki okazują się mniej lub bardziej przydatne. W drugiej części będzie też kilka porad odnośnie reszty wyposażenia.

Przygotowania do Camino de Santiago warto rozpocząć jeszcze przed wyjazdem. Najlepiej poprzez częste i długie spacery lub nawet bardziej zaawansowany trekking w Polsce. Pamiętajmy, że do przejścia jest – w zależności od wariantu trasy – 300 a nawet blisko 600 kilometrów. Codziennie musimy pokonać 25-30 km, chociaż można oczywiście rozplanować sobie tę trasę szybciej lub wolniej w zależności of formy i ilości czasu.

W moim przypadku trasa liczyła nieco ponad 300 km, ponieważ wybrałem wariant Camino Primitivo – czyli nieco trudniejszą trasę przez góry, wiodącą przez bezdroża hiszpańskiej Asturii i Galicji.

Zdecydowałem się zabrać w trasę kilka urządzeń elektronicznych i napiszę pokrótce skąd taki wybór i do czego mi się one przydawały.

  • Smartfon
    Jest to oczywista oczywistość. Począwszy od check-inu w samolocie, poprzez zakup i wyświetlenie biletów autobusowych (Alsa) w Hiszpanii – smartfon jest przydatny niemal zawsze. Jednak w trakcie Camino de Santiago smartfon przydaje się też w trakcie marszu i wyboru noclegów. Dzięki różnym aplikacjom mobilnym możemy wyświetlić trasę Camino na mapie, co okazuje się szczególnie przydatne, jeśli wyruszamy w trasę wczesnym rankiem, gdy jest jeszcze ciemno i nie widać dobrze znaków na szlaku. W tym przypadku smartfon jest przydatnym narzędziem poprawiającym orientację. Wczesnym rankiem przydaje się też wbudowana w telefon latarka  – szczególnie, gdy idziemy przez las. Co jeszcze ?

    • Bardzo przydatne okazały się też aplikacje wyświetlające dostępne na trasie hostele i schroniska – tzw. „Auberge”. Dzięki nim, możemy lepiej zaplanować codzienną trasę marszu oraz zawczasu zabukować miejsce do spania. W sezonie letnim warto o tym pomyśleć, ponieważ jest wielu chętnych na miejsce do spania i może okazać się, że nie ma gdzie przenocować. Mi przydarzyło się raz, że musiałem spać w opuszczonej kaplicy, bo w miejscowości, w której chciałem przenocować nie było wolnych miejsc a najbliższy kolejny nocleg był 20 km dalej. Z aplikacji z których korzystałem polecam „Camino Ninja” oraz „Buen Camino”. Pierwsza aplikacja daje nam dostęp do prostego planera podróży i wyświetla trasę na mapie. Druga daje bardzo przydatny przegląd hosteli i schronisk wraz z danymi kontaktowymi. Ponadto, korzystałem też z aplikacji Booking.com do rezerwacji niektórych miejsc noclegowych w prywatnych hostelach.
    • Płatności – jeśli korzystamy z Apple Pay lub Google Pay na smartfonie, to w Hiszpanii nie powinno być z tym problemu. Sklepy, restauracje i prywatne schroniska zwykle wyposażone są w terminale zbliżeniowe – choć 2 razy zdarzyło się, że musiałem zapłacić zwykłą kartą ponieważ płatność telefonem nie przechodziła. Zalecam więc zabrać ze sobą też kartę plastikową. Płacenie w schroniskach publicznych (Municipal) było wyłącznie gotówką, więc warto zabrać ze sobą też kilkadziesiąt Euro w portfelu.

 

  • Laptop
    Musiałem wziąć ze sobą laptopa. Z uwagi na charakter pracy konieczne było, żebym miał dostęp do wielu różnych programów, które na telefonie lub tablecie nie będą działać – środowiska programistycznego, pakietu Office, narzędzi do zdalnego nadzoru nad serwerem i wielu innych. W rezultacie waga mojego bagażu wzrosła o niebagatelne 2.5 kg (16-calowy laptop + zasilacz). Na trasie spotkałem jednak architekta, który targał ze sobą jeszcze większą stację roboczą o wadze 3 kg.

    IMG E4176

    Z laptopa korzystałem zwykle w hostelach. Ale gdy spałem w kaplicy w lesie i wieczór się dłużył, to użyłem go do załatwieniu kilka spraw.

  • Tablet
    Wziąłem iPada Mini bardziej jako backup niż z rzeczywistej potrzeby. Gdybym w jakiś sposób stracił lub zepsuł telefon, to na iPadzie z modułem 5G mógłbym zawsze mieć kontakt ze światem. Zainstalowałem w nim kartę Mobile Vikings z pakietem 1GB roamingu w cenie 12 zł. W praktyce iPad nie okazał się bardzo przydatny – wykorzystywałem go tylko do oglądania filmów na Netfliksie.
  • Słuchawki
    Czy do słuchania muzyki na trasie, czy do oglądania filmów w schronisku – słuchawki się nam przydadzą na pewno – a przynajmniej mi się przydały. Ja zdecydowałem się na Sony WB-X910n. Są to duże słuchawki nauszne, które ważą ok 250 gramów. Ich niewątpliwą zaletą okazały się jednak dobre algorytmy wyciszania dźwięków otoczenia – skutecznie wygłuszyły głośne chrapanie sąsiada łóżko obok. Przy niskim poziomie dźwięku, moja muzyka była też niesłyszalna dla sąsiadów śpiących w pobliżu.
  • Ładowarka
    Najlepiej zabierzmy taką, która naładuje zarówno telefon jak i komputer. W moim przypadku była to ładowarka USB Power Delivery ze złączem USB-C. Mogłem ją ładować telefon, tablet i mój komputer. Jeszcze lepsza byłaby taka z dwoma wyjściami. W większości schronisk obok każdego łóżka dostępne jest też gniazdko 230V, więc codziennie możemy naładować nasze sprzęty
  • Powerbank?
    Nie zdecydowałem się na zabrania powerbanka z kilku względów:

    • Sporo waży
    • Telefon mogłem naładować także ze swojego laptopa podłączając go do wyjścia USB-C
    • Mój telefon ma sporą baterię, która wystarczy na 2 dni marszu.
    • Na trasie jesteśmy tak naprawdę przez 6-10 godzin w ciągu dnia. W schronisku można potem naładować nasz sprzęt.

Jeśli jednak zabieramy w trasę tylko telefon i zamierzamy z niego intensywnie korzystać to można rozpatrzyć zabranie powerbanka.

Internet na Camino

Dostęp do Internetu na trasie Camino Primitivo był niemal wszędzie. W trakcie 12-dniowej wędrówki tylko 2 razy zdarzyło się, że nie miałem zasięgu przez ok 30 minut.
Mój operator (Orange) daje mi w pakiecie 12 GB danych w roamingu do wykorzystania. Wystarcza w zupełności a nawet można było oglądać filmy na Netfliksie. A jeśli zbraknie, to za dodatkowy 1 GB Orange liczy sobie 9 zł. Jeśli nasz pakiet jest mniejszy, to warto korzystać z lokalnego WIFI – większość prywatnych schronisk daje nam dostęp do sieci, ale nie zawsze szybkość i jakość połączenia jest zadowalająca.

Podsumowując – moim zdaniem smartfon w zupełności wystarczy, ale jeśli mamy dodatkowe potrzeby związane z pracą, jak było w moim przypadku, to możemy zabrać laptopa lub tablet. Bez smartfona też byśmy dali radę – i spotykałem takie osoby na trasie. W takim wypadku jednak warto się zaopatrzyć w przewodnik z mapką i listą schronisk. Z dostępem do Internetu, płatnościami kartowymi i zbliżeniowymi nie powinniśmy mieć problemu, ale należy mieć zawsze trochę gotówki pod ręką, bo publiczne schroniska nie mają terminali.

 

Co jeszcze warto zabrać ze sobą i na co zwrócić uwagę?

Przygotowując wyposażenie do Camino korzystałem z poradników na YT oraz bardzo ciekawego bloga podróżnika Łukasza Supergana, który przekazuje wiele cennych wskazówek dotyczących pieszych wędrówek. Moim głównym celem było zachowanie relatywnie niewielkiej wagi plecaka przy jednoczesnym komforcie podróży.

  • Obuwie i skarpety
    Odpowiedni dobór obuwia jest kluczowy przy długich marszach. Łukasz Supergan radzi tutaj, żeby wybrać buty nieco większe niż standardowo używane. Tak też zrobiłem i zakupiłem buty Merrel Ventilator o jeden rozmiar większe. Nie mają one membrany Goretex, są dosyć przewiewne i szybko wysychają, ale na szlaki z dosyć ciepłą pogodą nadają się idealnie. Dlaczego buty powinny być większe? Bo przy długich wędrówkach nasza stopa nieco rośnie i się rozszerza. Większe buty nie będą w takim przypadku obcierały.
    Kolejnym wyborem inspirowanym blogiem Łukasza, były skarpety Bridgedale z wełną z merynosa. Nie są one tanie – przy cenie 70 zł to tak naprawdę to najdroższe skarpety jakie kiedykolwiek kupiłem. Wybór był jednak dobry. Stopa w bucie nie ślizga się do przodu i do tyłu, skarpety szybko schną i są wygodne. Połączenie Merrell i Bridgedale było na tyle dobre, że przez 12 dni wędrówki nie miałem żadnych pęcherzy. Kupiłem też trekkingowe skarpety Brubeck, ale były one nieco za grube i komfort chodzenia był nieco gorszy niż w przypadku Bridgedale, więc ich nie używałem.
    Oprócz tego zaopatrzyłem się w wygodne sandały trekkingowe Teva Terra Fi5, których używałem jednak głównie po zakończeniu marszu.
  • Odzież i bielizna
    2x koszulki sportowe i 1x koszulka lniana na wyjścia po zakończeniu marszu. Do tego 1x spodnie Ultralight 4F z kieszeniami po bokach (trzymałem tam zawsze portfel) oraz krótkie spodenki sportowe. Całość uzupełniała jeszcze kurtka Softshell z kapturem i 3 pary bokserek Brubeck z dodatkiem wełny z merynosa.
    Taki zestaw był lekki, szybko wysychał i dawał ok 2-dniowy zapas czasu między praniami. W wielu hostelach na trasie znajdziemy pralki i suszarki na monety (koszt ok 3 Euro za pranie i 1-2 Euro za suszenie). Można też prać ręcznie w umywalce i wywiesić pranie na linkach do suszenia, które znajdziemy w niemal każdym hostelu. Jeśli było słonecznie lub przy wietrznej pogodzie, była spora szansa, że wieczorem pranie będzie suche. Dlatego też m.in. unikałem odzieży z bawełny, która znacznie dłużej wysycha.
  • Plecak i organizacja
    Ja korzystałem z plecaka Salewa Kailua 60+10. To spory plecak – może nawet nieco za duży, ale byłem zadowolony. Wszystko się w nim mieściło, miał sporo przegródek i na dole specjalną kieszeń na buty a po zakończeniu wędrówki zostało miejsce na prezenty dla rodziny. Warto zaopatrzyć się w plecak z regulacją wysokości pasa biodrowego oraz takiej regulacji dokonać. Dzięki temu przeniesiemy część ciężaru z ramion na biodra co przełoży się na lepszy komfort marszu (w ogóle zalecam sprawdzenie możliwości regulacyjnych plecaka i takie ustawienie pasków, żeby było nam jak najwygodniej). Plecak wyposażony był też w pokrowiec wodoszczelny, co kilka razy okazało się bardzo potrzebne.
    Przedmioty, które nosimy w plecaku warto rozdzielić i upakować w mniejszych torbach. Ja zakupiłem worki australijskiej firmy Sea to Summit o pojemnościach 13, 8  i 5 litrów. Są one bardzo lekkie, wodoszczelne a po złożeniu uzyskujemy wygodny podczas noszenia uchwyt. Jednak na dobrą sprawę wystarczyłyby nawet zwykłe worki foliowe.
    Osobne worki z siatki przeznaczyłem na noszenie brudnej odzieży oraz odzieży, która nie do końca wyschła.
    Organizacja przedmiotów w różnych workach jest bardzo pomocna, ponieważ jak chcemy coś wyjąć, to nie musimy rozgrzebywać całego plecaka, żeby wyjąć z niego np. parę skarpetek.
  • Leki i kosmetyki
    To bardzo indywidualna sprawa i proszę nie traktować mojej listy jako wytycznych dla swojej wędrówki, ponieważ każdy może mieć tutaj inne potrzeby związane ze stanem zdrowia i konkretnymi warunkami.
    Ja zabrałem ze sobą szczoteczkę do zębów, mini-pastę do zębów (25 gr) , próbki perfum, które dostałem przy zakupach w perfumerii ( bo są lekkie) , maszynkę do golenia oraz szampon. Jeśli chodzi o leki to wziąłem: tabletki przeciwbólowe (nie używałem), plastry na pęcherze Compeed (nie używałem, ale za to poratowałem nimi kilku wędrowców), Sudocrem na otarcia (przydał się na ocierające uda). Ponadto zabrałem ze sobą Enterol i aktywny węgiel(na problemy z żołądkiem i biegunki  – nie przydały się) oraz krem z filtrem (przydał się od czasu do czasu). Przy pakowaniu miejmy na uwadze limit pojemności dla płynów 100 ml obowiązujący przy podróżach samolotem. Jeśli nasz plecak wieziemy w bagażu podręcznym, to większe butelki trzeba będzie wyrzucić.

W rezultacie mój plecak ważył ok 10 kg. Co w nim było?

  • Smartfon
  • Laptop 16 cali
  • Tablet 8 cali
  • Słuchawki
  • Ładowarka + 2 kable: USB-C i Lightning
  • Kurtka softshell
  • 3x bokserki
  • 3x skarpety
  • 3x T-Shirt
  • Termoaktywne kalesony motocyklowe i przylegająca do ciała termoaktywna bluza z długim rękawem.
  • Foliowy płaszcz przeciwdeszczowy
  • Kosmetyki i leki
  • Sandały
  • Okulary przeciwsłoneczne
  • Papier toaletowy
  • Sandały
  • Zawieszany na szyi organizer na monety i dokumenty
  • Czapka z daszkiem

Cześć z wymienionych rzeczy tj. odzież, buty i telefon miałem oczywiście na sobie. Jeśli dodać do tego 1.5 litrową butelkę wody, to waga wzrastała do 11.5 – 12 kg. To już sporo. Z wyjątkiem tabletu nie zmieniłbym jednak swojego wyboru rzeczy do spakowania. Nie odczuwałem też żadnych braków. Wszystkim, którzy chcą się wybrać na Camino, polecam rozpocząć przygotowania trochę wcześniej – o ile zakup sprzętu i wyposażenia raczej nie zajmie dużo czasu, o tyle przygotowanie fizyczne organizmu  – zakładając, że prowadzimy biurowy tryb pracy tak jak ja – wymaga na pewno kilku tygodni dłuższych treningów marszowych.

Na koniec życzę wszystkim zainteresowanym – Buen Camino!

Marcin Horecki

 

Kilka fotek z wędrówki na Camino Primitivo: