Wyjeżdżając na urlop na pewno będziemy chcieli uwiecznić miło spędzone chwile na zdjęciach czy filmach z podróży. A przy okazji mieć się, czym pochwalić znajomym po powrocie do domu. Testowany smartfon na obudowie może pochwalić się 13-megapikselowym aparatem głównym z autofocusem i diodą doświetlającą LED.

Fotoamator znajdzie w nim standardowe dla Androida opcje konfiguracji oraz tryby fotografowania. Zdjęcia, w świetle dziennym prezentują przyzwoity, jak na „pancerny” smartfon poziom – są dość szczegółowe i nasycone kolorami – co oznacza nie więcej niż tyle, że nie warto dźwigać w góry dodatkową cyfrówkę, skoro mamy do dyspozycji ten z naszego Hammera.

Aparat oprócz wykonywania dobrej fotografii, umożliwia również rejestrowanie materiałów wideo w jakości Full HD 1080p przy 30 klatkach na sekundę

Producent umieścił w Hammer Explorerze pojemną baterię – 5000 mAh, wsparty funkcją Express Charging. Urządzenie powinno zaskakiwać, więc dobrym jak na smartfon czasem pracy na jednym ładowaniu. I tak w praktyce było. Telefon nie tracił dużo energii na poszukiwanie sieci, a to oznacza, że jak przystało na survivalowy telefon, kreski poziomu naładowania nie znikały zbyt błyskawicznie.  W naszym teście obciążeniowym sprzęt stracił 35% pojemności, po 4 godzinach. Smartfon upominał się o ponowne naładowanie po dwóch dniach, przeciętnego użytkowania.

Podczas testu czuwania pojemność akumulatora zmniejszyła się o około 5%, w ciągu 8 godzin.  Sytuacja, w której używamy survivalowego smartfonu podczas wyprawy w góry i po 6 godzinach będziemy się zastanawiać, czy będę miał, z czego wykonać niezbędny telefon, nam raczej nie grozi.  W zarządzaniu energią pomaga dedykowany tryb jej oszczędzania, który znajdziemy w Ustawieniach.