W sieci pojawia się coraz więcej mniej lub bardziej oficjalnych przecieków i ciekawych, czasami mało realnych domysłów. Część z nas uważa, że najnowsze smartfony Apple nie będą dla nas żadną niespodzianką, a wszystko za sprawą od dawna krążących zdjęć z domniemanym iPhone 11. W sieci poza zdjęciami samego smartfona znajdziemy już także propozycje etui do iPhone 11, czy filmy z atrapami a nawet faktycznie działającymi podróbkami urządzeń.

Patrząc na to wydarzenie i na całą jego otoczkę z perspektywy kilku ostatnich tygodni widzimy, że cała uwaga skupiona jest nie na wnętrzu smartfona ani nawet na jego wyglądzie – jak to było w przypadku Galaxy Note 10 – a na samym tylnym aparacie. I choć Apple nigdy nie aspirowało do bycia marką kojarzoną z znakomitych smartfonów fotograficznych to zdaje się, że to właśnie ten element urządzenia będzie jego punktem najbardziej rozpoznawalnym, co oczywiście nie oznacza, że najlepszym.

 

Gdy wszystko się kręci wokół aparatu…

W chwili pojawienia się pierwszych przecieków z wyglądem najnowszych urządzeń przypuszczamy, że nie jedna osoba przeżyła lekki szok. Z przodu wydawało się, że wszystko jest w porządku – niemal identyczny design utrzymywany od 2017 roku, po wielkich zmianach z usuwaniem gigantycznych dolnych i górnych ramek. Z tyłu to czego nie widzieliśmy nigdy wcześniej w żadnym innym flagowcu – sporej wielkości, kwadratowy panel z aparatami fotograficznymi. Czemu to właśnie ten element smartfona jest tym budzącym najbardziej skrajne emocje? Ponieważ Apple od dawna usiłuje znaleźć rozwiązanie na rozmieszczenie aparatów fotograficznych w swoich smartfonach. Do tej pory konfiguracją najczęściej stosowaną u konkurencji były pionowy albo poziomy panel z trzema lub czterema obiektywami ustawiony przy lewej krawędzi lub na środku tylnej obudowy. Widzieliśmy już kwadratową kamerę w Huawei Mate 20 Pro, która mimo tego, że nie prezentowała się wybitnie dobrze to była jednak rozmieszczona symetrycznie względem całego smartfona. Z kolei ta znana nam z dotychczasowych wizualizacji iPhone 11, ustawiona jest w lewym górnym rogu na pleckach urządzenia. Jednak to nie wszystko, prezentowane obecnie zdjęcia iPhona 11 sugerują nam, że panel ten będzie w kolorze czarnym co przy jasnych, kontrastujących obudowach nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Ciekawi jednak jesteśmy czy informacje te potwierdzą się czy wręcz przeciwnie, może to Apple zaskoczy nas zupełnie innym, niespodziewanym wyglądem  najnowszych smartfonów?

 

Więcej niespodzianek od Apple

Póki co, tak naprawdę jedyną potwierdzoną informacją na temat najnowszej serii jest to, że model 11 zostanie wydany w trzech wariantach. Nie jest to dla nas szczególnym zaskoczeniem, bo w tej samej konfiguracji na rynek zostały wypuszczone iPhone XS, XR oraz XS Max. Zaskoczeniem natomiast jest to, że najnowsze iPhony mają być tymi, które jako pierwsze w historii otrzymają potrójny aparat. Jest to jednak zaskoczenie związane stricte z marką Apple bowiem potrójne, a nawet poczwórne aparaty znamy już od dawna z marek konkurencyjnych. W każdym razie seria 11 ma być pierwszą, w której nie wystąpi żaden model z pojedynczym obiektywem. Co więcej? Nowa seria mimo niezbyt zmodernizowanego wyglądu zewnętrznego ma otrzymać ulepszone wnętrze. Linia iPhone 11 według dostępnych informacji zostanie wyposażona w procesor nowej generacji z serii A, który po raz kolejny miałyby zaprezentować wiodącą w swojej klasie technologię oraz szereg nowych, przydatnych funkcji. Jednym z najciekawszych rozwiązań mają być m.in. ulepszone tryby fotografowania oraz bezprzewodowe ładowanie innych urządzeń za pomocą samego iPhona. W dalszym ciągu nie wiemy, jak Apple zdecyduje się nazwać swoje urządzenia, czy pójdzie śladem XS, XR i XS Max nazywając swoje smartfony XI, XI R oraz XI Max, czy też pozostanie przy klasycznym nazewnictwie iPhone 11? Tego nie wiemy, a obydwie opcje wydają się równie prawdopodobne.

 

Podsumowując, dotychczasowe informacje o najnowszej serii iPhone 11 robią spore zamieszanie wśród pasjonatów elektroniki użytkowej, którzy na bieżąco śledzą ciekawostki z świata technologicznego. Największa zagadką zdaje się być aparat, który budzi także najbardziej skrajne emocje, od zniechęcenia po zachwyt. Jesteśmy zdania, że fenomen marki polegający na produkcji znakomitych urządzeń klasy premium oferowanych w bardzo wysokich cenach, rządzi się swoimi własnymi prawami. I tak jak konkurencyjny Samsung czy Huawei idzie za najnowocześniejszymi trendami, tak Apple sam wyznacza te trendy u swoich użytkowników. Wierzymy zatem, że nowa linia iPhone 11 zostanie przyjęta równie pozytywnie co ta z poprzedniego roku.