Rynek smartfonów jest bez wątpienia stabilny. W świadomości typowego użytkownika wciąż dominuje Apple i Samsung, a trzecie miejsce zajmował reklamowany w Polsce przez Roberta Lewandowskiego Huawei. Firma z Chin odnotowała kolejny wzrost sprzedaży smartfonów w 2017 roku. Tylko w trzech kwartałach tego roku producent dostarczył na światowy rynek już 100 mln urządzeń czyli o 19 % więcej w porównaniu do wcześniejszego roku. Globalna rozpoznawalność marki podniosła się z 76 do 81 proc. A Richard Yu, Prezes Huawei, zapowiedział działania, które mają sprawić, że do 2021 roku Huawei Technologies zostanie liderem, w śród producentów smartfonów na całym świecie. To, co kilka lat temu wywoływałoby, uśmieszek na ustach niejednego fascynata technologii, dziś już nie wydaje się to takie niedorzeczne, a powinno zaniepokoić menedżerów Samsunga. Koreańczycy są nadal niekwestionowanymi liderami, których udział w rynku światowym według Gartnera wynosi ponad 22.3 procent, ale Huawei w imponującym tempie dogania Apple i w tym roku może po raz pierwszy stanąć na drugim stopniu podium. W zeszłym roku chińska firma sprzedała 139 milionów sztuk smartfonów. Biorąc pod uwagę, że Huawei sprzedaje średnio ok. 30 mln smartfonów na kwartał, ten rok powinien zakończyć ponad 130 mln lub większym. Wyniki sprzedaży w minionych trzech kwartał umocniły Huawei na trzeciej pozycji producenta smartfonów na świecie.


Najnowszy flagowiec Chińczyków, to prosta recepta, aby zadomowić się na drugim miejscu na stałe, wśród producentów, a zarazem mocny pretendent do korony króla smartfonów. Pierwsze wrażenie to jedna z niewielu sytuacji, gdzie Chińczycy nas zaskakują. Zamiast metalowej obudowy unibody, smartfon zamknięto w obudowie ze szkła 3D, charakteryzującej się pięknymi, symetrycznymi krzywiznami na każdym z czterech boków. Na obudowie nie ma żadnych luzów, zbędnych zagłębień, w których mógłby gromadzić się brud, nic też nie trzeszczy. Jednocześnie smartfona trzyma się bardzo dobrze w dłoni, choć tył według mnie jest trochę zbyt śliski. A szkło, nie tylko chroni go z każdej strony, ale nadaje mu wyjątkowo elegancki wygląd, ale o jego wytrzymałości niech świadczy fakt, że producent do zestawu dorzuca silikonowe etui. 81,13 procent całej powierzchni zajmuje 6-calowy wyświetlacz, który jest praktycznie pozbawiony bocznych ramek i nieco szerszymi u dołu i góry telefonu. Wszystko z zachowaniem symetrii i minimalizmu. Panel został wykonany w technologii OLED i ma rozdzielczości 2160 na 1080 pikseli oraz proporcje 18:9. Oferuje on świetny poziom odwzorowania barw i odpowiednią jasność nawet w warunkach mocnego nasłonecznienia. Ponadto ekran urządzenia jest wyjątkowo duży w stosunku do jego obudowy oraz zastosowano w nim również technologię HDR10 – poszerzony zakres tonalny polepsza jakość materiałów wideo oglądanych w serwisach VoD.


Przód Huawei Mate 10 Pro został pokryty folią, która chroni ekran przed porysowaniem. Folia nie dość, że jest w pakiecie, to w dodatku już naklejona. Robotę wykonano precyzyjnie i mało wprawione oko może ją nawet nie zauważyć – Plus dla producenta. Nie musimy obawiać się deszczu podczas rozmowy, czy przebywania w zakurzonych miejscach, o co dziś nie trudno, a to dzięki klasie odporności na wodę i pył IP67. Mate 10 Pro jest nadal konstrukcją jednobryłową, można zapomnieć więc o wymianie baterii. Nad ekranem umieszczono diodę LED, czujniki i przednią kamerkę do selfie. Jakość rozmów telefonicznych prezentuje najwyższy poziom. Nie miałem także obaw o zerwanie połączeń, w miejscach, gdzie nie powinno to się zdarzyć.

Na samej górze urządzenia znajdziemy dodatkowy mikrofon do redukcji szumów, oraz nieśmiertelny port podczerwieni IrDA. Niestety nie otrzymujemy złącza słuchawkowego, które paradoksalnie obecne jest w standardowej wersji Mate 10. Huawei na szczęście dodaje do zestawu przejściówkę pozwalającą na podłączenie do telefonu klasycznych słuchawek. Niestety, rezygnacja z jacka to ostanio nieodwracalny trend i musimy się z tym pogodzić.


Szufladę na karty 2x nanoSIM znajdziemy na lewej ściance. Nie ma niestety wyjścia na kartę microSD, trzeba, więc zadowolić się 128 GB wbudowanej pamięci lub wymianą danych w chmurze (np. 7 GB w SkyDrive). Z prawej strony zaś umieszczono przyciski regulacji głośności i włączania. Natomiast na dole urządzenia znajduje się głośnik, mikrofon i port USB Type C. Nie muszę chyba dodawać, że w tak flagowym modelu głośniki oferują bardzo dobrą jakość dźwięku.


Z tyłu urządzenia znajduje się błyszczący panel, który dodatkowo uwydatnia obiektyw podwójnego aparatu, stworzonego we współpracy z Leica. Oprócz diody dwubarwnej LED i czujnika laserowego, umieszczono czytnik linii papilarnych. Warto dodać, ze delikatne zagłębienie szkła aparatu pozwala na uniknięcie jego porysowania, gdy położymy telefon pleckami do podłoża.


Wracając do bioczytnika, to sprawdza się on bezbłędnie, a ułamki sekund potrzeba, by odblokować smartfon.