Wygląda na to, że dzisiejsza wiadomość z o zapaleniu się produktu Apple w Australii nie będzie ostatnią. W Brazylii zapalił się iPhone podłączony do ładowania na noc.

Nikomu nie polecam takiej pobudki, dymiący smartfon leżący 30cm od twarzy użytkownika. IPhone był podłączony do sieci i zapalił się bez żadnego powodu.
Apple nie skomentowało jeszcze incydentu w Australii, kiedy to dym zaczął się wydobywać z urządzenia na pokładzie samolotu:

iPhone4 wybuchł w samolocie

Te dwa wydarzenia mają ze sobą niewiele wspólnego, żeby doszukiwać się jakichś podobieństw i wskazywać przyczynę.

Wadliwe baterie są prawdopodobne, tylko jeżeli ładowanie IP może doprowadzić do tak niemiłej niespodzianki to już chyba lepiej go nie ładować, co wiąże się oczywiście z brakiem możliwości użytkowania, a to z kolei z koniecznością zmiany urządzenia.


Ręka w górę kto uważa, że baterie montowane na stałe to zły pomysł?
Element bazujący na reakcjach chemicznych pozostawiać zamknięty z elementami elektronicznymi na stałe to raczej zły pomysł.
W szczególność, że nic nie usprawiedliwi takiego rozwiązania – IP4 nie jest super cienki, można spokojnie było zrobić go otwieranym.

Tymczasem zobaczymy czy kolejne incydenty samozapalenia będą wypływały na światło dzienne.

Źródło:redmondpie.com

JarKen