Brak niezależnej kontroli nad służbami i zbyt łatwy dostęp służb do danych telekomunikacyjnych obywateli także w błahych sprawach – to główne grzechy projektu zmiany ustawy o policji, który złożyli dziś w Sejmie posłowie Prawa i Sprawiedliwości.
Propozycja ta niemal w całości powtarza projekt, który zaledwie kilka miesięcy temu był procedowany w parlamencie na wniosek senatorów z klubu Platformy Obywatelskiej. I podobnie jak pierwowzór, rozmija się z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, który w lipcu 2014 r. nakazał ustawodawcy stworzenie niezależnego, zewnętrznego mechanizmu kontroli nad służbami w zakresie sięgania po billingi i inne dane telekomunikacyjne obywateli.
Projekt zakłada jedynie wyrywkową i następczą kontrolę nad sięganiem po billingi. Zgodnie z nim, służby co pół roku będą składać sprawozdanie do sądu okręgowego, a sędzia będzie mógł je zweryfikować. Projekt nie ogranicza też możliwości służb sięgania po dane telekomunikacyjne do spraw poważnej przestępczości – będą mogły sięgać po nie również w sprawach błahych bez konieczności uzyskania zgody sądu. Nie będą też miały obowiązku informowania obywateli, że byli inwigilowani.
Projekt złożony w lipcu przez senatorów PO jako niezgodny z Konstytucją krytykowali eksperci i organizacje broniące praw człowieka, m.in. Fundacja Panoptykon, Helsińska Fundacja Praw Człowieka czy Naczelna Rada Adwokacka. Projekt skrytykowała również obecna partia rządząca. „Ten projekt nie stanowi wykonania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, w znacznej mierze z tym orzeczeniem, z jego intencjami, się rozmija” – mówił Jarosław Zieliński, obecny wiceminister w MSWiA, wówczas poseł opozycji, w trakcie debaty nad projektem w poprzedniej kadencji.
Fundacja Panoptykon przygotowuje analizę prawną projektu. Będzie ona opublikowana w niedzielę 27 grudnia 2015 r., przed najbliższym posiedzeniem Sejmu.
Treść projektu: http://sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/agent.xsp?symbol=PROJNOWEUST&NrKadencji=8&Kol=D&Typ=UST
Źródło:
Zespół Fundacji Panoptykon
Kan
Mogą sobie analizować, ONI i tak zrobią swoje – kolejny prezent dla prezesa. Żeby mógł słuchać innych bez pytania o zgodę. Kto by się przejmował pytaniem sądu o zgodę na podsłuch. Fundacje obrony praw człowieka mogą sobie analizować, opiniować – nikogo to nie obchodzi, ONI i tak zrobią swoje. Wczoraj będąc opozycją krzyczeli, że taki projekt to bezprawie, dziś będac po drugiej stronie popierają z całych sił i sobie przypiszą „zasługi”.