Aukcja zorganizowana przez Urząd Komunikacji Elektronicznej, trwa już od 10 lutego 2015r, czyli już ponad pół roku. W aukcji na częstotliwość 800 MHz i 2,6GHz suma zadeklarowanych kwot przekroczyła już 6,18 mld zł, czyli blisko 1,5 miliarda euro (wartość na 26.08.2015). Niedawno (dokładnie 26.08.2015) zakończyła się podobna aukcja w Turcji – prowadzona jako licytacja ustna, trwała 1-dzień, a uzyskana kwota to około 3,4 miliarda euro. Aukcja przebiegła sprawnie, przy silnym wsparciu premiera Turcji.

Należy zwrócić uwagę, że uczestnicy polskiej aukcji wylicytowali już ponad trzykrotność pierwotnej kwoty jaką prognozował UKE (1,8 mld zł) – czyli niby dobrze. Zatem w czym problem? Ceny są już relatywnie wysokie, porównując z wycenami pasma w aukcjach w innych krajach Europy (drożej jest / było tylko w Niemczech, Austrii i Włoszech). Średnia ARPU (przychód od użytkownika) w Polsce jest kilkadziesiąt % niższy niż np. we Włoszech, natomiast w Czechach uznano, że aukcja zaszła zbyt daleko i ją unieważniono.

Analitycy rynku telekomunikacyjnego obserwując sytuację dotyczącą polskiej aukcji LTE są zatem bogatsi o w/w doświadczenia. Od samego początku aukcja skonstruowana była nieco wadliwie – m.in. brak weryfikacji graczy, oferty składane przez uczestników aukcji nie są wiążące, możliwość przeciągania w czasie praktycznie bez końca. Uczestnicy aukcji są zatem w trudnej sytuacji, jakiej jeszcze nie było w Europie. Coraz częściej politycy przyłączają się do krytyki przeciągającej się aukcji LTE. Uważają, że wysokie ceny częstotliwości, spowodują że nie spełni ona najważniejszego z celów: przystępnej ceny szybkiego Internetu. Pojawiają się również opinie, iż operatorzy mogli się porozumieć i dążą do obalenia aukcji. Całość nie wygląda zatem dobrze.

Minister Halicki (MAiC) ma w tym zakresie nieco odmienne zdanie: ”Liczę na jej pozytywne zakończenie. Te ceny to tylko ułamek części zobowiązań inwestycyjnych. Inwestycje w sieci są z mojego punktu widzenia ważniejsze niż dochód do budżetu. Czas trwania aukcji jak i nakłady deklarowane przez operatorów, mieszczą się w standardach” podsumowuje minister.

Swoja opinię przedstawia również była szefowa UKE Anna Streżyńska (nawiasem obsadzana przez media m.in. jako przyszła minister infrastruktury – docelowo nieco przebudowanego resortu w związku z dosyć niejasną przyszłością Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji – lub szefowa potencjalnie połączonych dwóch regulatorów KRRiT oraz UKE, czyli osoba bardzo kompetentna): „Obecny stan odpowiada nielicznym, a na pewno jest szkodliwy dla Skarbu Państwa i dalszego rozwoju dostępu do Internetu. (..). Jakikolwiek wariant i sposób dalszego postępowania wyda się nam najlepszy, jedno jest pewne: rozstrzygnięcie aukcji na obecnie zdefiniowanych warunkach jest nie tylko mało prawdopodobne, ale przede wszystkim byłoby szkodliwe dla rynku, jego rozwoju i aspiracji polskiego społeczeństwa cyfrowego” – zauważa.

Jeden z najważniejszych grzechów aukcji to wymóg obligatoryjnego pokrycia siecią LTE prawie całego kraju przez operatorów, którzy wylicytowali najwyższe kwoty. Paradoksalna sytuacja będzie tam gdzie wykorzystanie środków unijnych ma niwelować białe plamy, w praktyce pokrywać się będzie z pokryciem obligatoryjnym finansowanym przez firmy prywatne – w przypadku rozstrzygnięcia aukcji. Ostatnim z grzechów aukcji jest wyeliminowanie – przez sposób zdefiniowania aukcji, możliwości uruchomienia technologii LTE Advanced. Zalety tej technologii to elastyczność zarządzania pasmem, przez co operatorzy mają duże możliwości oferowania wyższych przepływności w porównaniu z LTE, jednak do tego wymagana jest szerokość pasma minimum 2×15 MHz. Agregacja pasma umożliwia osiągnięcie najlepszych parametrów internetu dla klienta końcowego, dlatego trzeba wydać zagregowane pasmo w 4 rezerwacjach regionalnych lub jednej ogólnokrajowej o charakterze hurtowego dostawcy usług – podsumowuje Anna Streżyńska. Sytuację aukcji LTE komentuje również wielu analityków giełdowych. Uważają, że aukcja zostanie odwołana, bo to gra na czas.

Głos w sprawie zabiera również szefowa UKE Magdalena Gaj. Uważa że nie ma formalnej możliwości na odwołanie aukcji, można ją jedynie unieważnić ze względu na interes publiczny. Musiałby znaleźć się istotny formalny powód, który by spowodował zatrzymanie aukcji np.: dyskwalifikacja graczy za brak depozytu, wycofanie się, wstrzymanie się podczas licytacji więcej niż 4 razy. Prezes UKE, uważa że aukcja zakończy się wtedy, kiedy uczestnicy przestaną podbijać cenę. Za wątpliwe uznaje, aby wysokie ceny wylicytowane za pasma w aukcji, operatorzy przełożyli na wzrost cen dla klienta końcowego. Jest przekonana, że zwiększy się jakość usług. Sama aukcja w opinii szefowej UKE potrwa do końca września, wskazując przykład Finlandii, gdzie tam aukcja trwała 9 miesięcy. Reasumując, daje się odczuć wielką niepewność, zdezorientowanie, szukanie w zaciszu gabinetów rozwiązania tej niewątpliwie trudnej sytuacji.

Operatorzy licytują, ich budżety są na granicy lub już ja przekroczyli, mimo to kontynuują licytację, żeby nie pozwolić na szersze działanie konkurencji. Popyt na usługi mobilnego Internetu rośnie, dlatego nie ma ryzyka przeinwestowania (liczba użytkowników 6 mln i stale rośnie). Głośno mówi się, że nie mamy co liczyć na obniżkę cen, ceny prawdopodobnie utrzymają się na obecnym poziomie lub nawet nieznacznie wzrosną. Bez LTE będzie bardzo
trudno w kolejnych latach zaspokoić widoczny wzrost zapotrzebowania na większą przepustowość.

Analizując sytuację wokół aukcji LTE możemy wskazać możliwe scenariusze. Rozwiązanie fińskie, aukcja trwa 9 miesięcy, nasza trwa już 6 miesięcy. Kolejny scenariusz to czeski (wcześniej zasygnalizowany w materiale), czyli przerwanie (unieważnienie) aukcji przez regulatora, konsekwencją takiego obrotu sprawy, to rozpisanie nowej aukcji i konsultacji społecznych, czas trwania około roku lub dłużej. Telekomy biorące udział w aukcji na pewno złożą pozew przeciwko regulatorowi. Obciążenie Skarbu Państwa z tego tytułu (przerwanie aukcji) może wynieść około 70 mln zł związane jest to z koniecznością płacenia odsetek od nieoprocentowanych depozytów.

Pasma powinny być rozdysponowane jak najszybciej, upływ czasu działa na niekorzyść firm telekomunikacyjnych i konsumentów. Operatorzy potrzebują tych częstotliwości już dzisiaj, spowodowane jest to potrzebami jakie zgłaszają konsumenci – szybsze łącza do przesyłania danych. Bardzo istotny w całej sprawie jest głos rządu oraz polityków, dla których zbliżający się kalendarz wyborczy jest często strategiczny. Wydaje się, iż najlepsze rozwiązanie to szybkie i pozytywne zakończenie aukcji – chociaż na chwilę obecną wydaje się mało realne, drugie rozwiązanie to unieważnienie aukcji i możliwie szybkie uruchomienie procedury od nowa (najlepiej w formie przetargu), najgorsze wydaje się „przeciąganie” aukcji do jesiennych wyborów, gdzie w zależności od nowego układu sił na scenie politycznej mogą pojawić się nowe scenariusze.

Krzysztof Szubert, ekspert BCC, minister ds. cyfryzacji w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC
Krzysztof Szubert, ekspert BCC, minister ds. cyfryzacji w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC

Krzysztof Szubert

ekspert BCC, minister ds. cyfryzacji w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC
członek Komitetu Monitorującego POPC 2014-2020