Większość z nas uważa swoją prywatność za świętość, którą koniecznie trzeba chronić. Nikogo nie powinno interesować z kim się często spotykasz, jakie są twoje przyzwyczajenia, czy gdzie spędzasz swój wolny czas. Informacje te nie są przeznaczona dla wiadomości publicznej, dlatego nie dzielimy się nimi ze wszystkimi. Jeśli uważasz, że łatwo jest chronić swoją prywatność, żyjesz w iluzji. Może nie wiesz że codziennie nosisz ze sobą urządzenie ścisłego nadzoru zupełnie dobrowolnie. Liczba takich urządzeń jest liczona w miliardach. Wielu z nas posiada dwa lub więcej takie urządzenia. Czy już domyśliłeś się, o czym o mówię? Prawidłowa odpowiedź to „telefon komórkowy”.

Telefon komórkowy jest koniecznością dla większości, ale większość z nas nie zdaje sobie sprawy z faktu, że telefon komórkowy może na nas donosić. Operatorzy telefoniczni nie tylko posiadają dane o połączeniach telefonicznych w tym czasach rozmów i numerów telefonów, ale również dane o wiadomościach tekstowych, komunikacji e-mail, odwiedzanych stronach internetowych i korzystania z usług internetowych. Nie jest dla nich problemem, aby cię dokładnie zlokalizować i oznaczone zgodnie z telefonem komórkowym.
To dobra wiadomość, że dane te nie są zbyt interesujące dla operatorów telefonii komórkowej. Jeśli spędzasz dużo czasu na rozmowach telefoniczne i jeśli płacisz rachunki na czas, wszystko jest w porządku. A teraz złe wiadomości: zgodnie z dyrektywą UE dotyczącą przechowywania danych, państwo może żądać tych danych od operatorów telefonii komórkowej i polecić ich przechowywane przez dłuższy czas, a także polecić udostępnienie policji w celu ich wykorzystania w śledztwie lub sprawie sądowej. Nie ważne, czy jesteś osobą podejrzaną czy winowajcą. Jeśli operatorzy przechowują wszystkie dane, to nie ma problemu, aby dowiedzieć się, gdzie byłeś dokładnie pięć miesięcy temu w poniedziałek 12tego, dziesięć minut po dwunastej. Czasami nawet nie jest do tego wymagany nakaz sądowy.
Na szczęście nie każde województwo i kraj, zgadza się z tą dyrektywą UE i nie pragną nadzorować swoich obywateli, jak „Big Brother”. Dyrektywa ta została uchylona, np. w Niemczech, Rumunii, na Cyprze, oraz w Czechach. Jednakże brane jest pod uwagę, aby ponownie przywrócić szpiegowanie obywateli w ostatnim kraju z wyżej wymienionych. Dlaczego? Podobno jest to ważne narzędzie, które wykorzystywane jest przez detektywów. Uważa się to za dźwignię do walki z terroryzmem, są również opinie, że więcej spraw karnych zostanie rozwiązanych i że więcej przestępców będzie trafiać za kratki. Brzmi logicznie, ale wydaje się jednak, że jest to duży błąd. Według ostatnich oficjalnych statystyk, wykazano, że wskaźnik wykrywalności działalności przestępczej nie zostanie zwiększony poprzez wykorzystanie danych lokalizacyjnych.
Śledczy byli bardziej skuteczni, kiedy korzystanie z danych z operatorów telefonii komórkowej było
zakazane w Czechach. Więc co jest dobrego w wykorzystaniu telefonów komórkowych do śledzenia
obywateli? Czy to broń przeciwko przestępcom czy przeciwko każdemu z nas, bez względu na to, czy
łamiemy prawo, czy nie? I kto może faktycznie mieć dostęp do naszych danych osobowych? Jeśli nie
chcemy być tylko marionetkami w tej grze dyrektyw, ustaw i tendencyjnych orzeczeń, musimy zadać
dokładnie te pytania.
źródło: TrustPort
Kan
Dla operatorów prawdziwą pluskwą w kieszeni mogły być 'komórki’ od zawsze. Dla wścibskich osób prywatnych też, od kiedy tylko telefony komórkowe umożliwiały zainstalowanie na nich programów szpiegowskich, do potajemnego dzwonienia i smsowania z 'ustawionego’ telefonu, dyskretnego odbierania połączenia, by stać się pluskwą podsłuchową, potajemnego nagrywania rozmów, nie tylko telefonicznych, robienia zdjęć i filmów zintegrowanymi kamerkami, wysyłania ich MMS-ami albo do przesyłania rejestrowanych skrycie informacji przez internet, o ile telefon obsługiwał ruch danych. Od dawna pamiętam reklamy szpiegowskich programów na telefon albo odpowiednio skonfigurowanych telefonów znanych firm. Jedyne, czego się czasem obawiałem, to, by nie paść ofiarą podsłuchu gospodarczego założonego przez konkurencję, która tą drogą mogłaby pozyskać moje kontakty oraz informacje o kontraktach. O szkodach w sprawach prywatnych raczej nie myślałem.
Ochronę danych osobowych sobie bardzo cenię, ale dla celów wyższych, np. tropienia terrorystów i pospolitych bandytów, gangsterów i mafii, zazwyczaj świetnie zorganizowanych, nie mam nic przeciwko, jeśli od czasu do czasu władze i mnie podsłuchają w ramach poszukiwań osób groźnych. Ustawa musi jednak przewidywać konsekwencje i sute odszkodowania w przypadkach, gdy jakiś funkcjonariusz/urzędnik tych służb dopuściłby się opublikowania niektórych zebranych materiałów z chęci zysku albo rządzy niezdrowej sensacji czyimś kosztem. Mam tu na myśli m. in. sprzedaż czegoś do mediów lub wyciek np. do YouTube. Takie zdarzenia muszą skutkować ze strony państwowych służb urzędowo natychmiastowymi, wysokimi odszkodowaniami dla dotkniętego wyciekiem czy publikacją medialną, a potem dopiero niech się dochodzą między sobą i typują winnego wwewnętrznym śledztwie. Jeśli prawo zostanie tak skonfigurowane, by w razie wycieku materiałów operacyjnych poszkodowani byli bezzwłocznie 'odszkodowani’, to niech sobie służby podsłuchują i mnie, jeśli to ma im ułatwić wyłapanie i unicestwienie naprawdę groźnych dla społeczeństwa ludzi, bandytów, gangsterów, mafii czy terrorystów.