W tym tygodniu nie mogło być inaczej. Wczoraj swoją premierę miała nowa produkcja przygotowywana przez Rovio i LucasArts – Angry Birds: Star Wars. Jak prezentuje się najnowsza część z udziałem wściekłych ptaków odgrywających postaci z Gwiezdnych Wojen? O tym opowie poniższa recenzja.

Trzeba przyznać, że Rovio osiągnęło mistrzostwo w prowadzeniu kampanii promocyjnych wokół serii Angry Birds. To samo można powiedzieć o przychodach osiąganych z reklam, sprzedaży książek, maskotek, zabawek, napojów a nawet kawy! Wszystko sygnowane podobizną któregoś z bohaterów dostępnych w grze. Dość powiedzieć, że Finowie mają swój własny park rozrywki Särkänniemi poświęcony w całości serii Angry Birds.


Wróćmy do samej rozgrywki. Z racji tego, że Rovio uzyskało prawa na wykorzystanie wizerunku postaci znanych z serii Gwiezdnych Wojen postanowiło stworzyć ich ptasie odpowiedniki. W ten oto sposób mamy dostęp do Luke’a Skywalkera (czerwony ptak z blond włosami), który korzystając z miecza świetlnego może pokonywać zarówno przeszkody stojące na jego drodze jak i odbijać wiązkę lasera wystrzeliwanego przez świńskich szturmowców lub samobieżne działka.

Han Solo jest w stanie wypuścić serię 3 strzałów ze swojego blastera, w czasie lotu, w dowolnym wybranym przez nas kierunku. Wujek Ben czyli Obi-Wan Kenobi dysponuje umiejętnością telekinezy i potrafi przepchnąć przeszkody lub przeciwników stojących na jego drodze. Chewbacca to włochate monstrum, które swoją wagą i rozmiarami miażdży wszystko co stanie mu na drodze. Ponadto jest odporny na laser wroga.

Gwiezdna eskadra małych ptaków ma umiejętność rozdzielenia się na 3 różne strony. Leia potrafi przyciągać materię nieożywioną. Są też dwa elektroniczne jajka. R2-D2 razi prądem natomiast C-3PO potrafi rozlecieć się na kilka kawałków niszcząc wszystko dookoła. Jest jeszcze jeden smaczek w grze. Po zebraniu odpowiedniej liczny gwiazdek uzyskanych w trakcie przechodzenia kolejnych poziomów, mamy możliwość pięciokrotnego przyzwania Sokoła Millennium lub wg. kwiecistej metafory Hana Solo Najszybszej kupy złomu w całej Galaktyce. Statek po prostu bombarduje miejsce, które wskażemy jako jego cel.


Brawa należą się za oprawę audiowizualną tytułu. Mamy tu całe mnóstwo motywów dźwiękowych zaczerpniętych wprost z Gwiezdnych Wojen. To samo jest z muzyką będącą połączeniem oryginalnej ścieżki filmowej z trochę kiczowatym, improwizowanym wykonaniem znanym zwłaszcza z Bad Piggies. Świnie są ustylizowane na imperialnych szturmowców, sierżantów, Tuskenów czy też podobizny myśliwców TIE fighter. Mała rzecz a cieszy. Dodatkowym smaczkiem jest historia bohaterów gry ukazana w komiksowej konwencji, kawałek po kawałku, wyświetlanej po przejściu coraz to nowych poziomów.


Rovio zaskoczyło po raz kolejny. Już w serii Space przygotowywanej razem z NASA zobaczyliśmy powiew świeżości i nową fizykę przyciągania planet. Bad Piggies całkowicie odeszło od utartej konwencji. W serii Star Wars mamy powrót do korzeni z wykorzystaniem zarówno potencjału filmu jak i jego charakterystycznych postaci. Co ważne tytuł jest dostępny w Google Play, za darmo. Można by powiedzieć naprawdę wiele na temat nowej odsłony wściekłych ptaków, ale po co, skoro można się o tym przekonać na własne oczy. Pewnie znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że seria Angry Birds już dawno się skończyła, że znów podano odgrzewanego kotleta, na tym samym oleju itp. Tym razem kotlet smakuje inaczej, jest w nim zdecydowanie więcej mocy!

Kamil Kawczyński