W ciągu najbliższego dziesięciolecia fluorek może stać się potencjalnym konkurentem baterii litowo-jonowych. Jednak do tej pory nie był on używany z powodu swojej skłonności do nagrzewania się do wysokich temperatur w trakcie ładowania. Teraz, wygląda na to, że naukowcom po raz pierwszy udało się pokonać ten problem.

Akumulatory na bazie fluorku będą mogli pracować do ośmiu razy dłużej, niż znane nam litowo-jonowe. Co w praktyce może oznaczać, że wkrótce będziemy mogli ładować smartfon tylko raz w tygodniu, a nie codziennie.

Naukowcy z Kalifornijskiego Instytutu Technologii przewidywali, że wytwarzanie tego typu baterii nie będzie proste, ponieważ fluorek jest naturalnie korozyjny i reaktywny. Zespół wykorzystał komponenty płynne w których jony fluorkowe rozpuszczono w ciekłym elektrolicie, co stosuje się również w procesie wytwarzania akumulatorów litowo-jonowych. Cząsteczka odpowiedzialna za rozpuszczanie jonów fluorkowych nazywana jest eterem bis (2,2,2-trifluoroetylowym) lub BTFE. Końcowa formuła okazała się stabilna i  zapewnia wysoką wydajność przy różnych napięciach. Technologia ta znajduje się jednak wciąż na wczesnym etapie rozwoju, więc do wprowadzenia komercyjnych rozwiązań droga jest jeszcze daleka.

Naukowcy zamierzają przeprowadzić więcej testów, aby określić stabilność tych akumulatorów w warunkach wysokiego napięcia. Jeśli testy wypadną pozytywnie,  to możliwe, że baterie oparte na fluorku mogą być używane do zasilania niewielkich urządzeń elektronicznych.

Nie tak dawno pisaliśmy też o rozpoczęciu produkcji akumulatorów ze stałym elektrolitem, które mają zapewnić do 2x większą gęstość energii. Mają one znaleźć zastosowanie np. przy zasilaniu elektrycznych samochodów.