Straty wynikające z piractwa e-booków w Polsce mogą sięgać nawet 250 mln zł rocznie. Ponoszą je przede wszystkim autorzy i wydawcy. Z badania przeprowadzonego przez firmę Virtualo i Instytut GRAPE Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że nawet połowa e-czytelników może pozyskiwać treści z nielegalnych źródeł. Dla porównania w Wielkiej Brytanii odsetek ten wynosi 1 proc.
App for iPhone Virtualo
Co trzecia osoba spośród badanych 1900 respondentów odpowiedziała twierdząco na pytanie, czy ściąga e-booki z nielegalnych źródeł, a skala zjawiska może być jeszcze większa.
– Z naszych badań wynika, że nawet 50 proc. czytelników również pozyskuje e-booki z nielegalnych źródeł. Duża skala piractwa może wynikać z cen e-booków. Wielu klientów twierdzi bowiem, że są one za wysokie w stosunku do ich możliwości finansowych. Naszym zdaniem ceny nie są aż tak wysokie. Średnia cena e-booka w tym momencie to około 19 zł – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Martyna Bednarczyk, koordynator ds. marketingu Virtualo.
Z badań przeprowadzonych w ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii wynika, że tylko 1 proc. czytelników pozyskuje e-booki z nielegalnych zasobów.
Jedną z przyczyn dużej skali piractwa jest społeczne przyzwolenie na pozyskiwanie treści z nielegalnych źródeł, które dotyczy nie tylko książek elektronicznych, lecz także innych dóbr kultury. Masowość tego zjawiska wynika również z łatwej dostępności nielegalnych treści. Kluczową przyczyną jest jednak brak podstawowej wiedzy dotyczącej poszanowania praw autorskich.
– Problemem jest niska świadomość czytelników, że pieniądze, które zapłacą za e-booka, trafią do autorów. Tutaj nie ma takiego przełożenia, że e-book też jest książką, pracą autora, za którą warto zapłacić, za którą warto tego autora wynagrodzić – tłumaczy Martyna Bednarczyk.
Cały polski rynek wydawniczy wyceniany jest na około 2 mld zł. Wartość rynku e-booków w 2015 roku wynosiła około 60 mln zł, a w tym roku ma to być 85 mln zł. Biblioteka Analiz trzy lata temu oszacowała, że piractwo e-booków kosztuje branżę 250 mln zł. Eksperci Virtualo podkreślają, że kwota ta może być niższa, ale i tak wynosi ona co najmniej dwukrotność szacowanej wartości rynku książek elektronicznych.
Martyna Bednarczyk tłumaczy, że piractwa e-booków nie da się całkowicie wyeliminować, ale trzeba spróbować zmniejszyć jego skalę, choćby przez systemowe działania polegające z jednej strony na edukacji, a z drugiej strony na twardym egzekwowaniu prawa. W promocji legalnych źródeł e-booków uczestniczą zarówno autorzy, wydawcy, jak i dystrybutorzy. W kampanię „Czytam legalnie, a Ty?” prowadzoną w mediach społecznościowych i blogosferze zaangażowali się znani pisarze i publicyści młodego pokolenia.
– Próbujemy zwalczać piractwo, przede wszystkim edukując, pokazując, jak istotne jest docenianie autorów i wydawców. Jeśli nie będziemy ich wynagradzać odpowiednio, to oni nie będą mieli motywacji, żeby wydawać kolejne e-booki, żeby pisać dobre książki. To jest wspólna praca całego rynku e-booków i rynku książki, żeby uświadamiać czytelników, jak istotne jest kupowanie legalnych plików – mówi Martyna Bednarczyk.
Z piractwem można walczyć na przykład poprzez dopasowanie się do potrzeb e-czytelników, proponując im chociażby oferty w formie abonamentów. Ciekawą alternatywą jest również system Pay What You Want, czyli płać, ile chcesz. W opinii połowy ankietowanych biorących udział w badaniu Virtualo i Instytutu GRAPE Wydziału Nauk Ekonomicznych UW takie rozwiązanie pozwoli zapewnić twórcom godziwe wynagrodzenie.
źródło: Agencja Informacyjna Newseria
Kan
Pani na filmie manipuluje faktami.
Dowód: [img]https://drive.google.com/file/d/0B8bGQYltdC6XOTdfd3RCUVgxaU0/view?usp=sharing [/img]
W cenie e-booka nie jest uwzględniona nawet cena makulatury nie wspominając o nowym papierze którego nie wykorzystano do jego produkcji . A gdzie cała sieć dystrybucji fizycznych książek która w tym przypadku nie istnieje.
Dotychczasowi wydawcy obudza się gdy powstaną książkowe odpowiedniki serwisów typu Spotify czy Netflix i ich skasują.
Śmiem radzić . Jednoczcie siły i twórzcie ofertę ma miarę czasu.
Jak historia uczy użalanie się nic nie da.
Dowód
[url] https://drive.google.com/file/d/0B8bGQYltdC6XOTdfd3RCUVgxaU0/view?usp=sharing%5B/url%5D
I jeszcze jedno, przeciąganie tej sprawy sprzyja powstawaniu nawyku szukania pirackiego serwisu a nie „księgarni” z e-bookami.
Narzekając tracicie czas i klientów .
Już powstał odpowiednik i to w Polsce. Jest nim Legimi. Dostęp do 15 000 książek za miesięczny abonament. Korzystam od kilku miesięcy i jestem bardzo zadowolony. Za cenę jednej książki miesięcznie mogę ich przeczytać więcej. Polecam 🙂
A może Brytyjczycy są bystrzejsi niż Polacy i nie przyznają się do pobierania ebooków? A może to kwestia zarobków? Koordynatorka ds. marketingu na pewno sporo zarabia więc jej zdaniem ebookie nie są takie drogie. Przecież to aż śmieszne. A co ma powiedzieć student uczelni technicznej który musi kupić książki np. wydawnictwa Helion czy APN Promise, gdzie średnio licząc książka kosztuje min 100zł? A są i takie które kosztują i po kilkaset. Dodajmy do tego, że prawdziwą „analogową” książkę trzeba wydrukować złożyć. Czyli ma znaczenie to czy wydrukujemy 10 książek lub 100 książek. A cyfrową kopię można jednym kliknięciem powielić w dowolnej liczbie egzemplarzy i żądać za każdą kopię pełnej ceny. Dlatego ebook nie powinien kosztować więcej niż 40% ceny papierowej książki. Skoro więc autor ma być wynagradzany adekwatnie do swojego trudu (co jest oczywiste) to zysk ze sprzedaży ebooków powinien trafiać w 100% do autora. Marketingowcy to dziwne stworzenia, chcieli by zarabiać na jednej rzeczy kilka razy. Jak ktoś nie kupuj książek a je wypożycza lub robi z nich notatki na zajęcia to też jest piratem?
Przemysł muzyczny działa podobnie. Raz nagrają jakąś płytę i sprzedają ją później przez 20 lat. Witaj w tej niezwykłej rzeczywistości naznaczonej pazernością ponad wszelką miarę… Zgadzam się, że w przypadku ebooków powinien być znacznie mniejszy, niż książki wydrukowanej. Moim zdaniem ebook powinien kosztować nie więcej niż 10zł. Coś mi się wydaje, że autorzy nie dostają wcale więcej za jedną sztukę sprzedanej książki, a mnóstwo kosztów generuje przecież druk i dystrybucja książek. Niczym więc nie jest uzasadniona wysoka cena ebooków.