Telefonia tradycyjna to wymierająca technologia, wypierana przez dynamiczny rozwój telefonii mobilnej – wskazują wyniki sondażu przeprowadzonego na zlecenie firmy Interactive Intelligence.
Na zlecenie Interactive Intelligence, międzynarodowego dostawcy zintegrowanych rozwiązań komunikacyjnych dla biznesu, Interaktywny Instytut Badań Rynkowych wykonał badanie nawyków komunikacyjnych Polaków z tzw. pokolenia Y (18-31 lat) w porównaniu ze starszymi pokoleniami – pokoleniem X (32-46 lat) i pokoleniem baby boomers (47-55). Spośród wszystkich wykorzystywanych w komunikacji międzyludzkiej narzędzi, zmiany pokoleniowe w największym stopniu dotyczą telefonii tradycyjnej. Telefon stacjonarny jest uważany za niezbędny przez ok. 70% respondentów w wieku powyżej 47 lat, ale już tylko 30% osób z pokolenia Y podziela tę opinię. Spada również wykorzystanie tego kanału komunikacji przez młodsze pokolenia w kontaktach prywatnych i służbowych (ok. 80% w pokoleniu baby boomers, tylko 60% w pokoleniu Y) oraz w kontaktach typu klient – firma (ok. 80% wśród respondentów powyżej 47 lat, tylko 47% w najmłodszym pokoleniu).
„Telefon tradycyjny to narzędzie, która za kilka lub kilkanaście lat będzie można spotkać tylko w muzeum” – powiedział Marcin Grygielski, dyrektor regionalny na rynek Europy Środkowej i Wschodniej, Interactive Intelligence. – „Już wkrótce dostawcy przestaną wspierać tradycyjne centralki telefoniczne; większość inwestycji biznesowych ostatnich lat, o których słyszałem, dotyczyło telefonii IP.”
Telefon komórkowy to narzędzie zdecydowanie najczęściej wykorzystywane w komunikacji międzyludzkiej przez wszystkich Polaków niezależnie od wieku. Powyżej 90% respondentów z każdego pokolenia deklaruje wykorzystanie komórki do rozmów ze znajomymi oraz usługodawcami. W kontaktach prywatnych również jednym z najbardziej popularnych narzędzi jest wysyłanie wiadomości sms/mms.
Jak wyglądają w tym świetle narzędzia komunikacyjne związane z internetem, o których rozwoju tyle ostatnio słyszymy? Rzeczywiście popularność portali społecznościowych, forów internetowych i czatów wzrasta dynamicznie w młodych pokoleniach w przypadku kontaktów prywatnych. Niemal 70% młodych deklaruje korzystanie z sieci społecznościowych – w stosunku do niecałych 30% z pokolenia baby boomers. Wykorzystanie czatów rośnie z 15% wśród osób starszych do prawie 40% w pokoleniu Y.
Jednak dotyczy to jedynie kontaktów ze znajomymi. W Polsce nie obserwujemy promowanego za oceanem trendu, związanego z zastosowaniem nowych kanałów komunikacji do celów biznesowych. W kontaktach służbowych wykorzystanie portali społecznościowych pozostaje na poziomie 14 – 21%. Aktywność na forach i czatach online jest jeszcze bardziej znikoma. W kontaktach typu klient – firma obserwujemy co prawda wzrost wykorzystania powyższych narzędzi w młodszych pokoleniach, ale ich popularność wciąż nie jest znacząca – 3% do 14% w stosunku do rozmów na czacie, 9% do 16% w przypadku portali społecznościowych oraz 6% do 17% dla forów internetowych.
„Portale społecznościowe i fora nie mają w naszej kulturze zabarwienia biznesowego. Młodzi korzystają z nich głównie dla rozrywki i dla podtrzymania kontaktów ze znajomymi. Jednak dla firm ważnym sygnałem jest stały wzrost popularności tych narzędzi wśród młodszych respondentów. Warto zacząć się zastanawiać nad włączeniem nowych kanałów kontaktu do komunikacji z klientem, warto monitorować informacje o firmie pojawiające się w internecie i reagować szybko w przypadku sytuacji kryzysowych” – dodaje Marcin Grygielski.
Rozwój nowych kanałów komunikacji nie wpływa na zanik kontaktów osobistych. Wszyscy respondenci uznali spotkania osobiste za najbardziej niezbędną formę kontaktów z ludźmi. W kontaktach prywatnych, służbowych czy kontaktach z usługodawcami, spotkania osobiste wciąż są najczęściej stosowaną formą komunikacji, walcząc o palmę pierwszeństwa jedynie z telefonią mobilną.
źródło: Interactive Intelligence
Kan
To oczywiste i wynika z praktycznej obserwacji tego, co następuje, choć nie w każdym kraju zanik łączy z numerami stacjonarnymi następuje podobnie szybko. Np. ogromna liczba moich znajomych w ojczyźnie począwszy od 2001-2004 r wymówiła TPSA łącza, rezygnując z numeru (często latami wypromowanego i integralnie tożsamego z daną osobą/rodziną!) na rzecz telefonów komórkowych. Jedynie prowadzący firmy pozostawili swoje numery stacjonarne, nie tylko dlatego, że tam mieli 'maszynę faksową’. Telefony stacjonarne niebywale uwiarygodniają firmę. Prócz tego liczne oferty w PL, np. kredytowe, wymagają w danych kontaktowych z bankiem wpisania telefonu wyłącznie lub także stacjonarnego jako warunek (zapewne wiarygodności), że zainteresowany klient to nie jakiś ptak fruwający to tu, to tam i osiągalny tylko pod komórką, więc w razie późniejszej niewypłacalności szukaj sobie banku wiatru w polu… W Niemczech zjawisko zaniku telefonów stacjonarnych nie ma charakteru tak masowego, jak w PL. Istnieje za Odrą i Nysą coś, co określiłbym zaufaniem do solidnej i pewnej technicznie usługi (np. niezależnej od pogodowych nawałnic). Poza tym Niemcy bardziej cenią sobie osobisty spokój, więc nie rozdają swych numerów komórkowych każdemu zainteresowanemu na lewo i na prawo, a Polacy – wręcz przeciwnie. Są głównie 3 przyczyny tego stanu rzeczy w kraju kwitnącej Wisły, 3 powody masowych rezygnacji z prywatnych numerów stacjonarnych: po pierwsze wyjątkowo korzystne oferty sieci komórkowych, liczne darmowe (lub za grosze) połączenia i smsy, przy czym te odpłatne z bardzo korzystnym a powszechnym w PL taktowaniem 1-sekundowym od początku każdej rozmowy. Po drugie brak ofert typu 'prepaid’ w telefonii stacjonarnej, dających takie korzyści i niezależność, jak prepaidy komórkowe, co jest istotne w każdym niezbyt majętnym społeczeństwie. Po trzecie: niestabilność finansowo-zawodowa rodaków, których większość spędza mnóstwo czasu poza domem, to tu, to tam, natomiast większość Niemców może sobie nadal jeszcze pozwolić na regularny powrót z pracy po godz. np. 17, więc mają czas, ochotę i siły odsłuchać pozostawione im wiadomości na stacjonarnej skrzynce głosowej, nie będąc nękanym cały dzień co chwila dzwonieniem własnej komórki. Ale i to się w Niemczech powoli zmienia, więc i tu następuje stopniowa redukcja używanych linii stacjonarnych, oczywiście abonentów prywatnych. A z firm jedynie niemieccy usługodawcy, szczególnie wykonujący swe prace w terenie, u klientów, podają do siebie kontakt przede wszystkim komórkowy, oraz ludzie młodzi, co zrozumiałe. Toteż przychylam się po części do przesłania, zawartego w temacie tego newsa, iż „telefon tradycyjny wkrótce będzie można spotkać tylko w muzeum”, jednak owo 'wkrótce’ z pewnością jeszcze potrwa.
Miałem na zbyciu trzy telefony stacjonarne, chciałem sprzedać w lombardzie, nie chcieli.
W lombardzie skupują jakieś sprzęty??? Myślałem, że tylko ewentualnie przyjmują od klienta w zastaw jako zabezpieczenie udzielanej mu pożyczki gotówkowej. W tej sytuacji najwyraźniej wartość owych trzech stacjonarnych aparatów telefonicznych nie pokrywała kwoty pożyczki z procentami, którą lombard musiałby szybko odzyskać w razie niewypłacalności klienta. Natomiast w takim lombardzie można różne zastawione a niespłacone i nieodebrane fanty bardzo tanio kupić, gdyż ich lombardowa wycena przy zastawie jest znacznie niższa, niż wartość rynkowa, aby pożyczkodawca mógł je w razie czego prędko spieniężyć, odzyskując swoją kasę. Nie raz znajomy właściciel lombardu po polskiej stronie oferował mi ciekawe rzeczy, w tym elektronikę po niezwykle okazyjnych cenach. Z kolei w normalnej firmie skup-sprzedaż, znanej w Niemczech także jako 'zweite Hand’ (’z drugiej ręki’) można sprzedać niemal wszystko, o ile oczekiwaną przez sprzedającego kwotę zaakceptuje skupujący właściciel, albo można pozostawić w tzw. ’ komis’.
Więc Tp będzie w muzeum?