1 października 2016 roku Stany Zjednoczone przestały rządzić internetem – władza związana z zarządzaniem serwerami nazw (DNS), kierującymi internautów na wybrane przez nich strony, trafiła do organizacji non-profit ICANN.


Jako że (ang. Internet, był amerykańskim wynalazkiem, a swój początek znalazł w zamierzchłych czasach i epoce badań nad wojskowym ARPANETEM, tak też wiele lat później, gdy sieć WWW normalnie funkcjonowała już na świecie, to właśnie Amerykanie przejęli nad nią kontrolę. 18 września 1998 r. roku rząd amerykański przekazał tę kontrolę ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers) czyli Internetowej Korporacji ds. Nadanych Nazw i Numerów. To ona właśnie administruje adresami IP (rozumiany przez komputer) na całym świecie i zarządza domenami i serwerami DNS, tłumaczącymi nazwę wpisanej w przeglądarce internetowej na adres IP, przez ostatnie 20 lat.

Przygotowania do całkowitego przekazania odpowiedzialności za funkcjonowanie internetu trwały od 2014 roku, gdy podpisano stosowną umowę. Jako argument na rzecz zrezygnowania z kontroli USA nad Internetem podano „potrzebę otwartości i globalnego consensusu w zakresie standardów i procedur technicznych”, bez którego Internet, a szczególnie ponadnarodowe sieci społecznościowe i handlowe oraz usługi internetowe mogą przestać działać. Od 5 dni ICANN jest organizacją niezależną od nadzoru pojedynczego rządu.

Z punktu widzenia zwykłego użytkownika zmiana nie będzie zauważalna – strony www będą działały dokładnie tak samo, jak do tej pory. Wydarzenie będzie miało jednak znaczny wymiar symboliczny – internet, który powstał jako rozwinięcie amerykańskiej wojskowej sieci ARPANET, będzie kontrolowany przez organizację międzynarodową, a nie jedno państwo. Ale czy to rzeczywiście dobrze?

źródło: Wikipedia

Kan