Najciekawszy projekt telefonu komórkowego

Już odkąd pojawiły się na rynku telefony komórkowe, zacząłem się nimi interesować. Jako wielki pasjonat nowinek technologicznych powoli zgłębiałem tajniki tej dziedziny przemysłu. Teraz mam 22 lata i nadal śledzę nowe poczynania wielkich korporacji i zaciekłą walkę między nimi. Wieloletnie analizy wynikające z mojej pasji doprowadziły mnie do wniosku ze era standardowej telefonii komórkowej jest już dawno za nami. Już od jakiegoś czasu jesteśmy świadkami coraz to większych postępów w dziedzinie miniaturyzacji i udoskonalenia, niegdyś niepojętych rzeczy. Dziś telefon komórkowy określany jest mianem smartfona. Zgadzam się w pełni z tym określeniem, poniewaz w dzisiejszych czasach „telefon” już nie służy tylko do dzwonienia. Niegdys myślałem że szczytem ludzkich możliwości jest funkcja podczerwieni, dziś wiem że bardzo się wtedy myliłem. Dostępne na rynku smartfony oferują przeciętnym użytkownikom zupełnie nieprzeciętne możliwości. Dostęp do internetu za posrednictwem WiFii to teraz standard nawet w „najprostszych” modelach czołowych potentatów telefonii komórkowej takich jak Nokia, która to nie ukrywam – po dziś dzień będzie mi się kojarzyć z moim pierwszym urządzeniem mobilnym. Dzisiaj „telefony” są coraz bardziej udoskonalane pod względem wielozadaniowości i moim zdaniem jest to właściwy kierunek. Ludzie są zabiegani i chcą mieć wszystko pod ręką, a to właśnie zapewniają nam powszechnie obecne smartfony. Oczywiście można by powiedzieć, że poco wyposażać te małe urządzenia w takie „bebechy” z najwyższej półki, ale jest to kwestia podejścia klienta. Na rynku telefonów każdy znajdzie coś dla siebie. Według mnie telefony przyszłosci powinny być w pełni spersonalizowane pod daną osobę. Telefon zamiast zegarka? czemu nie. Telefon w małej słuchawce w uchu? – jak najbardziej. Można by jeszcze podać wiele takich przykładów, ale zobaczymy czym nas zaskoczą w najbliższych latach „giganci elektroniczni”. Osobiście uważam, że telefony jutra są już dziś, fakt będą one coraz lżejsze, cieńsze (chociaż już trudno to sobie wyobraźić) i jednocześnie będą stawać się czescią nas samych.

Tomek Kaczmarczyk