Recydywista miał chrapkę na dobre telefony, udał się do salonu telefonii komórkowej. Pokazał sprzedawcy zaświadczenie o zatrudnieniu w warszawskiej firmie. Chciał kupić dwa telefony, warte prawie dwa tysiące. Sprzedawca zaczął podejrzewać, że zaświadczenia są „lewe” i poprosił, by oskarżony przyszedł innym razem.
Pełna treść artykułu dostępna tutaj: