Operator intensywnie szykuje się do uruchomienia 5G, ale zapomina o technologii, z której korzystamy najaktywniej, czyli LTE. To właśnie ta technologia sprawia, że na co dzień mamy w komórkach szybki internet, który zwłaszcza teraz najbardziej doceniamy. W całym kraju zapewnia go klientom Orange ponad 11 tys. stacji bazowych, a na nich  przeszło 30 tys. systemów LTE w różnych pasmach częstotliwości (800/1800/2100/2600MHz). Ponad 9 tys. stacji obsługuje dziś agregację pasm LTE, z czego ¾ łączy co najmniej 3 pasma, co daje szybszą i bardziej stabilną transmisję danych.

 

Pod koniec ubiegłego tygodnia sieci Orange „stuknęła” kolejna okrągła liczba – w paśmie 800 MHz pracuje już 8 tys. systemów. Jak wygląda to dziś można zobaczyć na mapie:

LTE 800 v2 750x371

Ta częstotliwość jest szczególnie ważna. W mniejszych miejscowościach i na mniej zaludnionych terenach, gdzie stacje bazowe nie są budowane w gęstej siatce, potrafi dotrzeć na większą odległość od nadajnika. W miastach, oprócz dodatkowej pojemności, pomaga również poprawić zasięg w budynkach. Nowe instalacje pojawiły się w tym miesiącu w ponad 30 nowych miejscach zarówno mniejszych m.in. Kunicach, Skokach, Kijach, jak i większych: Poznaniu, Żorach czy Białymstoku.

Wszystko dzięki właściwościom fizycznym „osiemsetki” – świetnej propagacji, czyli „rozchodzeniu się” fal, charakterystycznej dla częstotliwości pokryciowych. Właśnie 800 MHz pozwala przenosić informacje dalej niż inne częstotliwości wykorzystywane do LTE, czyli 1800, 2100 oraz 2600 MHz.

W praktyce, właśnie dzięki wielu inwestycjom oraz dobremu zarządzaniu siecią podczas pandemii, kiedy szkoły i wiele firm przeszło na tryb online. Rozbudowa telekomunikacyjnego „zaplecza”, czyli sieci rdzeniowych i transportowych, refarming, coraz bardziej powszechna agregacja pasma pozwoliły obsłużyć zwiększone zapotrzebowanie na łączność.